"Pół godziny i bylibyśmy martwi". Dramat znanej reprezentacji. Mogło dojść do ogromnej tragedii
Niedługo po starcie samolotu z piłkarzami reprezentacji Gambii na pokładzie doszło do przerażających scen. Tylko cud uratował zawodników przed tragedią.
W sobotę rusza Puchar Narodów Afryki, w którym bierze udział również kadra Gambii. W środę zawodnicy i członkowie sztabu szkoleniowego wyruszyli z miasta Bandżulu do Wybrzeża Kości Słoniowej, gdzie zostanie rozegrany turniej.
Już po kilku minutach od startu samolot, którym poruszała się reprezentacja, musiał jednak zawrócić i awaryjnie wylądować na początkowym lotnisku. Wszystko ze względu na usterkę, która mogła doprowadzić do tragedii w powietrzu.
Maszyna wystartowała bowiem z awarią systemów zaopatrzenia w tlen i klimatyzacji. Jeszcze przed startem gracze skarżyli się załodze na bardzo wysoką temperaturę, co w połączeniu z brakiem tlenu spowodowało, że niektórzy uskarżali się na silne zawroty głowy, a inni zaczęli zasypiać zaledwie kilka minut po wejściu na pokład.
- Wszyscy mogliśmy zginąć. Szybko zasnęliśmy, ja pierwszy. Śniło mi się, jak potoczy się moje życie. Po dziewięciu minutach pilot zdecydował się zawrócić, ponieważ nie było dopływu tlenu - przekazał selekcjoner Tom Saintfiet.
- Niektórzy gracze nie obudzili się od razu po wylądowaniu. Prawie doznaliśmy zatrucia tlenkiem węgla. Jeszcze pół godziny i wszyscy bylibyśmy martwi. Nie chcę umierać za swoją pracę - skwitował belgijski szkoleniowiec.
Jak przekazał w rozmowie z portalem Nieuwsblad menedżer, szczęśliwie żaden z piłkarzy ani trenerów nie doznał długotrwałego uszczerbku na zdrowiu. Gambijskiemu Związkowi Piłki Nożnej udało się wyczarterować od linii Air Cote d'Ivoire inny samolot, dzięki czemu wszyscy mogli polecieć na Puchar Narodów Afryki przed startem zawodów.
Gambijczycy rozpoczną turniej już w najbliższy poniedziałek. Ich inauguracyjnym rywalem w grupie C będą broniący tytułu sprzed dwóch lat Senegalczycy. Oprócz tego wśród ich przeciwników znalazły się Kamerun oraz Gwinea.