Piszczek: Po zamachu trudno było mi zostać z własnymi myślami

Łukasz Piszczek wspomina zamach na piłkarzy Borussii Dortmund. - To był jeden z najtrudniejszych tygodni w moim życiu - podkreśla reprezentant Polski.
Obok autokaru wiozącego piłkarzy Borussii na mecz z AS Monaco w ćwierćfinale Ligi Mistrzów doszło do trzech eksplozji. W ich wyniku ranny został Marc Bartra. Śledczy przyznają, że gdyby do wybuchu doszło sekundę wcześniej, bomby zniszczyłyby cały pojazd.
- To było ekstremalne przeżycie. Nikt, kto tego nie przeżył, nie będzie w stanie pojąć, jak czuje się człowiek w takiej sytuacji. Co dzieje się w jego głowie. I to nawet gdyby się starał - mówi Piszczek w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Mecz Borussii z Monaco został przełożony na następny dzień. Piszczek mówi, że potrzebował znacznie więcej czasu, by dojść do siebie.
- Potrzebowałem tygodnia, by jakoś sobie z tym wszystkim poradzić, to był jeden z najtrudniejszych tygodni w moim życiu. Wciąż dochodziły nowe informacje: jak było to wszystko blisko, co tak naprawdę nam groziło. Zaczynała działać wyobraźnia. Miałem moment, w którym trudno mi było zostać samemu z własnymi myślami - przyznaje Piszczek.
Początkowo śledczy sądzili, że za zamachem stoją dżihadyści. W sprawie zatrzymano jednak Siergieja W. Rosjanin chciał wzbogacić się przez spekulacje na giełdzie - chciał wykorzystać spadek akcji Borussii po zamachu na piłkarzy.