Piłkarze Bayernu mają go już dość. Legenda na wylocie z klubu
Atmosfera w Bayernie Monachium jest niezwykle napięta. Piłkarze mieli się nawet zwrócić przeciwko szefowi klubu.
Bayern jest o krok od katastrofy. Na kolejkę przed końcem sezonu zajmuje drugie miejsce w Bundeslidze. Ostatni raz Bawarczycy nie zdobyli tytułu w 2012 roku.
Wszystko wskazuje, że Bayern zakończy sezon bez żadnego trofeum. To kolejny kamyczek do ogródka szefów klubu. Szczególnie krytykowany jest prezes Oliver Kahn. Niemieckie media od miesięcy plotkują o jego możliwej dymisji.
Dziennik "TZ" twierdzi, że niezadowoleni z pracy Kahna są nie tylko inni działacze Bayernu czy jego kibice, ale też piłkarze. Niektórzy z nich są już zmęczeni ciągłą krytyką z jego strony. Zawodników miały urazić zwłaszcza słowa wypowiedziane przez 53-latka po porażce z Lipskiem. Orzekł wówczas, że "zespół nie działał inteligentnie".
Gazeta określa relacje między szatnią a Kahnem jako napięta. Piłkarze mieli źle odebrać także inne zachowania byłego bramkarza. Nie podobało im się, że kierownictwo klubu, a więc także Kahn, nie wsparło Leroya Sane i Serge'a Gnabry'ego, gdy ci byli krytykowani w mediach. Wiodący zawodnicy Bayernu mieli też źle przyjąć wypowiedzi prezesa klubu, który wykorzystał ich do tłumaczenia decyzji o zwolnieniu Juliana Nagelsmanna.
Zmianę standardów dostrzegają zwłaszcza piłkarze, którzy dłużej grają w Bayernie. Za rządów Uliego Hoenessa i Karl-Heinza Rummenigge byli publicznie wspierani i chronieni przez krytyką. Teraz tak nie jest. Wręcz przeciwnie - zawodnicy są wykorzystywani jako usprawiedliwienie kolejnych decyzji szefów.
Kandydatem do zastąpienia Kahna jest ustępujący dyrektor finansowy klubu Jan-Christian Dreesen. Gdyby został powołany na nowe stanowisko, wzrosłaby rola Hoenessa i Rummenigge. Obaj mieliby stać się jego nieformalnymi doradcami.