Piłkarz Lecha Poznań wspomina grę w juniorskich drużynach Realu Madryt. "Odwaliła mi sodówka"

Dani Ramirez w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" wrócił do czasów, gdy grał w juniorskich drużynach Realu Madryt. - Żal mogę mieć tylko do siebie - przyznał obecny piłkarz Lecha Poznań.
Hiszpański zawodnik swoją przygodę z piłką zaczynał m.in. w Realu Madryt. Ramirez w wieku szesnastu lat dołączył do juniorskiej drużyny "Królewskich".
- W Realu czujesz, jakbyś był w innym świecie. Ośrodek treningowy, dbałość o szczegóły, opieka nad zawodnikami… To wszystko było niesamowite. Każdy gracz, który przejdzie przez jego akademię, będzie wspominać ją z uśmiechem na ustach. Ja też tak robię, tym bardziej że Real to mój ukochany klub - wyznał.
Hiszpan nie zdołał jednak się przebić w Madrycie i po sześciu latach zdecydował się przenieść do młodzieżowej drużyny Valencii.
- Żal mogę mieć tylko do siebie. Początkowo szło mi świetnie. Strzelałem sporo goli, miałem duży wpływ na grę swoich ekip. Ale w pewnym momencie trochę odwaliła mi sodówka i przestałem pracować na 100 procent. To był błąd. Odszedłem do Valencii - dodał.
Ramirez nie ukrywa, że w pewnym momencie był bliski zakończenia kariery. Wszystko zmienił jednak transfer do Polski. Pomocnik najpierw trafił do Stomilu Olsztyn, potem przeniósł się do ŁKS-u, a obecnie broni barw Lecha Poznań.
- Pierwszy sezon był dobry, drugi nie. Potem trafiłem do klubu Internacional de Madrid. Źle czułem się jak czwartoligowy piłkarz, tym bardziej że na tym poziomie w Hiszpanii gra aż 360 klubów, a wyżej jest ponad 100 innych drużyn. Wtedy miałem wrażenie, że wszystko się wali. Decyzja o przyjeździe do Polski odmieniła moje życie. Gdybym miał się cofnąć, podjąłbym ją o każdej porze dnia i nocy - zakończył.
27-latek w tym sezonie zagrał w 28 spotkaniach PKO Ekstraklasy. Zdobył w nich 9 goli i zanotował 8 asyst.