Piłkarz Lecha: Musimy nieco bardziej ryzykować w ofensywie
Już 388 minut trwa seria Lecha Poznań bez gola strzelonego w meczu wyjazdowym. Ostatnią bramkę piłkarze Kolejorza zdobyli jeszcze w Zabrzu, a miało to miejsce na początku listopada ubiegłego roku. – Musimy nieco bardziej ryzykować w ofensywie, żeby stwarzać sobie więcej sytuacji pod bramką rywali – ocenia pomocnik niebiesko-białych, Mihai Radut.
9 – łącznie tyle uderzeń w światło bramki rywali oddali lechici w czterech ostatnich bezbramkowych remisach na obcych boiskach. Na ten dorobek złożyły się celne strzały w spotkaniach z Sandecją (1), Zagłębiem (3), Piastem (3) oraz w niedzielę Arką (2). Dla porównania, w samym domowym starciu 14. kolejki Lotto Ekstraklasy przeciwko Wiśle Kraków potrafili dziewięciokrotnie zatrudniać golkipera przyjezdnych, Michała Buchalika. Od tego czas przy Bułgarskiej mierzyli się kolejno z Wisłą Płock, Cracovią oraz Bruk-Bet Termalicą Nieciecza, w których uderzali celnie odpowiednio pięć, sześć oraz dziesięć razy. W ostatnich czterech delegacjach zawodnicy trenera Nenada Bjelicy strzelali więc na bramkę przeciwników nieco ponad trzy razy rzadziej, niż robili to w tylu samych poprzednich pojedynkach na własnym terenie.
Sprowadzony na początku ubiegłego roku zawodnik uważa, że główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest zbyt mała liczba sytuacji wykreowanych przez jego zespół na wyjazdach. – Nie potrafimy stworzyć sobie w tych spotkaniach dogodnych okazji do strzelenia goli. Na przykład w Gdyni mieliśmy tylko jedną taką świetną sytuację. Jest to o tyle dziwne, że w drugiej połowie mieliśmy ten mecz pod kontrolą i posiadaliśmy w nim częściej piłkę – podkreśla Radut. – To wszystko jest niewystarczające, musimy zacząć realnie zagrażać przeciwnikom pod ich bramką – dodaje 27-letni pomocnik.
- Uważam, że potrzeba nam nieco więcej ryzyka. Potrafimy operować piłką, atakować bokami, rozszerzać naszą grę. To wszystko jest bardzo ważne, ale kiedy jednego dnia to nie wystarczy, musimy spróbować czegoś ekstra. Może rzucać więcej piłek za plecy obrońców, może oddawać więcej uderzeń z 20-25 metrów. Musimy znaleźć alternatywę, kiedy mecz się nie układa – zaznacza Rumun, który w niebiesko-białych barwach wystąpił w trwającym sezonie ligowym w szesnastu spotkaniach.
Grającego w niedzielę w pełnym wymiarze czasowym zawodnika martwi fakt, że mecz jego drużyny z Arką był w wykonaniu Lecha nierówny. – Brakuje nam tych 10-15 procent, które każdy z nas musi z siebie dawać. Staraliśmy się grać twardo już w pierwszej połowie, ale czegoś nam cały czas brakowało. Chcieliśmy kontrolować ten mecz już od pierwszej minuty, a nie od początku drugiej połowy. Dlatego cieszy nas dobra reakcja w przerwie spotkania, ale mamy wciąż w pewnych zagadnieniach rezerwy – twierdzi Radut.