Piłkarz Jagiellonii wściekły na sędziego po hicie Ekstraklasy. "To jest jawne dymanie!"
Bartosz Kwiecień nie gryzł się w język po meczu Jagiellonii z Legią. - To jest jawne dymanie! - mówił o decyzji sędziego Mariusza Złotka.
Jagiellonia objęła prowadzenie jeszcze przed upływem pierwszej minuty meczu. Później długo konsekwentnie broniła skromnej zaliczki. Robiła to na tyle dobrze, że Legia miała problemy ze stwarzaniem groźnych sytuacji pod bramką Mariana Kelemena.
Mistrzowie Polski wyrównali w samej końcówce spotkania. Andre Martins trafił z rzutu wolnego w poprzeczkę, a odbitą piłkę do bramki wpakował Sandro Kulenović.
Piłkarze Jagiellonii mieli olbrzymie pretensje do sędziego Złotka. Według nich arbiter nie powinien odgwizdywać faulu Ivana Runje na Dominiku Nagy'u, od którego rozpoczęło się całe zamieszanie.
- To jest jawne dymanie! Nie było faulu, po którym padł gol. W ten sposób tracimy punkty, które mogą zaważyć o tym, że nie zdobędziemy mistrzostwa. W każdym meczu przeciwko Legii tak jest. Faul powinien być w druga stronę - mówił rozgoryczony Kwiecień w rozmowie z Canal+.
Decyzję sędziego, choć w bardziej stonowany sposób, krytykował też Ireneusz Mamrot.
- Remis jest sprawiedliwy, ale gola straciliśmy w mocno kontrowersyjnych okolicznościach. Moim zdaniem nie było faulu - stwierdził trener Jagiellonii.