Pięć goli w Szczecinie, byli piłkarze Pogoni pogrążyli Miedź! Samobój Matyni, zmarnowany karny Drygasa [WIDEO]
W spotkaniu Pogoni Szczecin z Miedzią Legnica kibice z pewnością nie mogli narzekać na brak emocji. "Portowcy" wygrali z czerwoną latarnią ligi 3:2 przy wydatnej pomocy swoich byłych piłkarzy - rzut karny zmarnował Kamil Drygas, a samobójczego gola strzelił Hubert Matynia.
Podopieczni Jensa Gustafssona mają duże szanse na to, aby zakończyć ekstraklasowy sezon na podium. W spotkaniu z Miedzią Legnica, która jest już pewna spadku z Ekstraklasy, początkowo nie mieli jednak łatwej przeprawy.
Sporo pracy miał Dante Stipica, który zatrzymał między innymi strzał Kobackiego. W tej samej akcji Loncar faulował jednak Tronta i sędzia wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Kamil Drygas.
Doświadczony pomocnik przez wiele lat grał w Szczecinie i doskonale zna Stipicę. Jego podejście do "jedenastki" nie okazało się dobrym pomysłem - golkiper wyczuł intencje dawnego kolegi z drużyny i obronił ten strzał.
Mimo tego po zaledwie minucie Miedź wyszła na prowadzenie. Drygas zrehabilitował się za pomyłkę, obsługując prostopadłym podaniem Kobackiego. Ten wyłożył piłkę Chuce, któremu pozostało tylko dopełnienie formalności.
Na odpowiedź Pogoni trzeba było poczekać do końcówki pierwszej połowy. Wówczas na strzał z dystansu zdecydował się Damian Dąbrowski, piłka przeszła między nogami Niewulisa i zatrzepotała w siatce.
W drugiej części spotkania "Portowcy" ruszyli do ataku. Dobrych okazji nie wykorzystali Gorgon oraz Biczachczjan. Później reprezentant Armenii był jednak faulowany w polu karnym, a z jedenastu metrów nie pomylił się Kamil Grosicki.
W odpowiedzi dwukrotnie do siatki trafił Kamil Drygas - pierwszego gola nie uznano ze względu na spalonego, za drugim razem wszystko było już zgodnie z przepisami. Pomocnik nie okazywał radości po bramce przeciwko Pogoni, a kibice "Portowców" nagrodzili go oklaskami.
Inny z byłych piłkarzy "Dumy Pomorza" dał z kolei szczecinianom zwycięstwo. Pechową interwencję po strzale Koutrisa zaliczył Matynia, pokonując własnego bramkarza. W 94. minucie do siatki trafił jeszcze Mijusković, lecz był na wyraźnym spalonym. Pogoń wygrała więc 3:2 i przybliżyła się do zakończenia sezonu na podium.