Piast Gliwice. Damian Kądzior: Nie robię z tego tragedii. To Turcja, każdy, kto tam grał, wie, jak to wygląda
Damian Kądzior w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" podsumował swoje zagraniczne wojaże. Jak się okazuje, zawodnik nie otrzymał części wynagrodzenia za grę dla Alanyasporu.
Kądzior w letnim okienku transferowym dołączył do Piasta Gliwice. Wcześniej piłkarz bronił barw takich klubów jak Alanyaspor czy Eibar. Polak czasu spędzonego w tych drużynach nie może zaliczyć do udanych.
29-latek na swoje wybory z przeszłości spojrzał z perspektywy czasu. Na łamach "Przeglądu Sportowego" przyznał, że żałuje przenosi do Eibaru.
- Analizując, ile tam grałem, można bez wahania stwierdzić, że nie był to dobry ruch. Pamiętam, jak tata mnie przestrzegał przed tym transferem, mówił, że ich styl gry zupełnie do mnie nie pasuje. On patrzy na wszystko chłodnym okiem, ale i w nim była taka myśl: mój syn może być jedynym Polakiem w lidze hiszpańskiej. Kto by nie spróbował, nawet jeśli ryzyko było ogromne? Ta wizja bardzo mocno kusiła, na tyle, że razem z agentem złamaliśmy kilka zasad, którymi do tamtej pory się kierowaliśmy - przyznał.
Z hiszpańskiego klubu Kądzior został wypożyczony do Alanyasporu. Turecki klub do dziś ma zaległości finansowe wobec Polaka.
- Byłem w Alanyasporze cztery i pół miesiąca, otrzymałem wypłatę za nieco ponad dwa tygodnie gry. To Turcja, każdy, kto tam grał, wie, jak to wygląda. Nie robię z tego tragedii, kiedyś te pieniądze do mnie wrócą - zaznaczył zawodnik.
Kądzior w lecie zdecydował się związać z Piastem Gliwice. Jak się okazuje, 29-latek miał oferty z innych klubów.
- Mimo ostatniego roku, w którym nie grałem w ogóle, albo bardzo mało, jestem przekonany, że gdybyśmy z moim agentem czekali do końca okna transferowego, to znalazłbym klub za granicą. Pojawiały się zapytania z Turcji, zainteresowany mną był Ferencvaros, ale to wszystko za długo by trwało. Ja potrzebowałem stabilizacji, chciałem, aby ten transfer odbył się na normalnych warunkach - zakończył.