Pep Guardiola stawiał warunki właścicielom Manchesteru City. "Jeśli kłamiecie, odchodzę"

Manchester City od wielu lat znajduje się na cenzurowym wielu ekspertów. Podkreślają oni, że w sposobie finansowania angielskiego giganta istnieją wyraźnie nieścisłości.

"The Citizens" są też regularnie oskarżani o łamanie zasad Financial Fair Play. W lutym 2020 roku sprawą zajęła się UEFA, która wówczas nałożyła na Manchester City surową karę.

W związku z wykroczeniami w latach 2012-16, klub szejków miał zapłacić 30 milionów euro kary. Co więcej, istniało realne zagrożenie wykluczenia ich z Ligi Mistrzów na dwa kolejne sezony.

Ostatecznie jednak władze "The Citizens" postawiły na sądową batalię, która okazała się zwycięska. Apelacja do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie pomogła, bowiem kara została znacząco zmniejszona.

- Większość przewinień zgłoszonych przez Izbę Orzekającą Klubowego Organu Kontroli Finansowej UEFA (CFCB) nie została ustalona, a także uległa przedawnieniu - napisano w oświadczeniu.

Okazuje się jednak, że w 2020 roku na włosku wisiała dalsza współpraca między Pepem Guardiolą a klubowymi władzami. Hiszpan zastrzegł, że jeśli faktycznie doszło do jakiegoś naruszenia przepisów, zdecyduje się on na odejście.

- Każde słowo, które wypowiedziałem na wszystkich moich konferencjach prasowych, wynikało z tego, że naprawdę w to wierzyłem. Powiedziałem im jednak: "Jeżeli mnie okłamujecie, nie będzie mnie tu następnego dnia. Odchodzę, a wy nie będziecie już moimi przyjaciółmi", ale spojrzałem na nich i uwierzyłem im w stu procentach od pierwszego dnia. Dlatego bronię klubu - wyznał Guardiola, cytowany przez "The Guardian".

- To, co stwierdził CAS, wiele dla nas znaczyło. To położyło kres wszystkim podejrzeniom. Dziewięć drużyn w Premier League chciało wyrzucić Manchester City z europejskich turniejów. Naciskali i wiem, kim są, więc podobało mi się, że CAS zrobił to, co zrobił, i że zrobił to właściwie - podsumował trener Manchesteru City.