Paulo Sousa skomentował gorącą atmosferę w Tiranie. "Nie możemy na to reagować"

Przed reprezentacją Polski mecz, który może okazać się najważniejszym podczas całych eliminacji do mundialu w Katarze. W Tiranie Albania może liczyć na głośne wsparcie miejscowych kibiców. Przed kamerami "TVP Sport" odniósł się do tego Paulo Sousa.
Zbigniew Boniek przed wtorkowym starciem powiedział, że odpowiedzialność za wynik spoczywać będzie przede wszystkim nie na selekcjonerze, lecz na piłkarzach. Portugalczyk nie do końca się z tym zgadza.
- Myślę, że wszyscy mają na sobie odpowiedzialność za to, co będzie działo się na boisku. Ja jako lider muszę podejmować ważne decyzje, także przed meczem - jeśli chodzi o strategię i plan na spotkanie. Chcę dobrze czytać mecz i podejmować dobre decyzje, a piłkarze mają swoje do zrobienia. Wszyscy musimy razem brać udział w tym, co dzieje się na murawie - podkreślił Sousa.
Stadion w Tiranie wypełniony ma być dziś praktycznie do ostatniego miejsca. Selekcjoner polskiej kadry uważa, że żywiołowi kibice mogą być największym atutem gospodarzy we wtorkowym meczu.
Sousa w rozmowie z "TVP Sport" podkreślał, iż "Biało-Czerwoni" nie mogą zwracać na to uwagi. Wymaga, aby jego podopieczni skupili się przede wszystkim na swojej grze, a nie na rywalach.
- Albańczycy mają też innych świetnych zawodników. Kluczem nie są dla nich indywidualności, ale kolektyw, są doskonale zorganizowani. Oczywiście grają u siebie i to będzie dla nich wielki atut. Publiczność będzie ich pchała do przodu. Na pewno będą wierzyć w siebie. My nie możemy na to reagować, musimy być skupieni na naszej pracy i pokazać się z jak najlepszej strony - dodał.
- Mają w tym meczu wielką szansę i spodziewam się, że będą chcieli ją wykorzystać. Z tymi kibicami na pewno będą na nas naciskać, ale mamy też swoje silne strony. Zespół się rozwija, jesteśmy coraz bardziej systematyczni i wierzymy w siebie. Zdobywamy bramki w każdym meczu. Mamy nadzieję, że strzelimy więcej goli od rywali i wygramy mecz. To jest mój plan. To proste, mam nadzieję, że będziemy tak efektywni, jak podczas spotkania w Warszawie - zakończył.