"Okradliście nas, znowu VAR za***ał". Gracz Widzewa Łódź nie wytrzymał po kontrowersyjnej decyzji sędziego
W ostatnich spotkaniach Widzewa Łódź nie brakuje kontrowersji. Bartłomiej Pawłowski stracił cierpliwość po porażce ze Śląskiem Wrocław.
W środku tygodnia Widzew odpadł z Fortuna Pucharu Polski po porażce 1:2 z Wisłą Kraków. "Biała Gwiazda" doprowadziła do dogrywki po bramce Angela Rodado w doliczonym czasie gry.
Sytuacja ta wzbudziła gigantyczne dyskusje. Nie brakowało opinii, że trafienie powinno zostać anulowane z powodu zachowania Igora Łasikiego, który popchnął Mateusza Żyrę.
Widzew nie zamierzał zamieść sytuacji pod dywan. Prezes klubu otwarcie przyznał, że klub zamierza walczyć o powtórzenie starcia z Wisłą, o czym więcej TUTAJ.
W sobotę Widzew przegrał 1:2 ze Śląskiem Wrocław. Po tym meczu również sporo mówi się o sędziowaniu.
"Wojskowi" objęli prowadzenie po rzucie karnym podyktowanym za rzekomy faul Rafała Gikiewicza na Aleksie Petkowie. Bramkarz utrzymywał jednak, że nie przekroczył przepisów. Bartosz Frankowski wskazał jednak na jedenasty metr, o czym szerzej pisaliśmy TUTAJ.
- Panowie, okradliście nas z awansu w Fortuna Pucharze Polski i z punktów w PKO BP Ekstraklasie. Macie dostęp do technologii i masę powtórek. Doradzają Wam w wozie Var, a na koniec i tak przypominają się sceny z Piłkarski Poker dzięki Waszej pracy. Dość przymykania oka na Waszą nieudolność - napisał Pawłowski w mediach społecznościowych.
Pawłowski nawiązał również do sytuacji z bramką Nahuela Leivy. Początkowo sędziowie odgwizdali spalonego, ale po analizie VAR trafienie uznano.
- Hej, PZPN, znowu VAR za***ał? Oglądam powtórkę waszej linii spalonego i rzutu karnego i wygląda, że w trzy dni okradziono nas z PP i punktów we Wrocławiu. Na cholerę ten cały var? - dodał Pawłowski.
Widzew zajmuje obecnie dziewiąte miejsce w tabeli. Kolejnym rywalem łodzian będzie Legia Warszawa.