"Panowie, będzie z tego syf, dostaniemy po dupie". Grzegorz Krychowiak ujawnia kulisy afery premiowej
Kulisy afery premiowej, trudne rozmowy o stylu gry reprezentacji Polski i jej przyszłości. Grzegorz Krychowiak udzielił ekskluzywnego wywiadu dla Meczyki.pl.
- "U nas nigdy nie będzie dobrze. Wychodzimy z grupy i jest żałoba narodowa, przegrywamy z Francją i jest świętowanie kolejnej pięknej porażki"
- "Wstaliśmy od stołu i powiedzieliśmy sobie w wąskim gronie: "Panowie, będzie z tego syf". Że to jest złe. Że to uderzy głównie w nas"
- "Żaden ekspert, dziennikarz czy kibic nie skończy mojej gry w kadrze. O tym zdecyduję sam"
TOMASZ WŁODARCZYK: "Moim zdaniem Grzesiek był najlepszym piłkarzem w dwóch pierwszych meczach. Wiemy, że się go nie docenia, ale ja tak to widzę" - tak o twojej grze w "TVP Sport" wypowiedział się Czesław Michniewicz.
GRZEGORZ KRYCHOWIAK: Cieszę się z tych słów. Ocena trenera jest najważniejsza. On ustala taktykę i jako jedyny może obiektywnie ocenić kto jak pracował na boisku. Od siebie dodam, żeby nie było awantur, że Szczęsny też był całkiem niezły, ale historia pokazuje, że na tym turnieju każdy bramkarz obronił jakąś jedenastkę (śmiech).
Taki komplement od selekcjonera paradoksalnie nie robi Ci więcej krzywdy niż pożytku?
Nie patrzę, jak na te słowa reaguje otoczenie. Sam czuję, że trener w ten sposób mnie buduje i pokazuje, że wszyscy chcieli mnie skreślić. Mylili się co do mojej osoby. Mówili, żebym nie jechał do Kataru, bo się nie nadaję. A pojechałem i pokazałem, że ciągle jestem jednym z liderów tej reprezentacji, czy komuś się to podoba czy nie. Skoro twierdzi tak piąty kolejny selekcjoner to nie ma znaczenia, co twierdzi ktoś inny.
Osiągnęliście wynik, ale mało było momentów, z których Was, oprócz parad Szczęsnego, zapamiętamy. Czy cel naprawdę uświęca środki?
Wyszliśmy z grupy. Zdobyliśmy cztery punkty. Z Meksykiem mogliśmy wygrać. Oczywiście możemy mieć zastrzeżenia do tego, jak wyglądała końcówka meczu z Argentyną, bo narzuciliśmy sobie presję awansu, ale przecież w piłce gra się na wynik. Za Paulo Sousy chcieliśmy grać ofensywny futbol i co? Nie wygraliśmy z żadną mocną drużyną.
Teraz też nie wygraliście.
Ale awansowaliśmy. Liczy się efekt. To się może komuś nie podobać, ale cel, który został założony jest dla mnie nadrzędny. Rok temu nie wyszliśmy z grupy na EURO, w Rosji też była klapa i ciążyło to nam. Chcieliśmy przerwać ten negatywny cykl. Przypomnę, że wszyscy przed turniejem skazywali nas na porażkę. Gdy się udało, problemu szuka się gdzie indziej. Wyczuwam klimat jak za Jerzego Brzęczka, gdzie zarzucano mu brak stylu. U nas nigdy nie będzie dobrze. Wychodzimy z grupy i jest żałoba narodowa, przegrywamy z Francją i jest świętowanie kolejnej pięknej porażki, bo przecież "już za chwilę będziemy grać jak Hiszpania". Jako sportowiec nie potrafię tego zrozumieć.
Bronisz koncepcji, którą widzieliśmy na mundialu.
Bronię jej ewolucji. Musimy budować podstawy na defensywie. Dla mnie to zawsze będzie najważniejszy punkt. Defensywa wcale nie oznacza brzydkiej gry. Jest elementem futbolu. Wielkie turnieje pokazują, że przede wszystkim musisz dobrze bronić, a po postawieniu fundamentów, możesz budować dalej. Dokładać elementy ofensywne. Jako piłkarz ja też chcę grać pięknie, ale przede wszystkim chcę wygrywać. Każdy piłkarz tej reprezentacji zgodził się z założeniami taktycznymi trenera.
Czyli nie zgadzasz się z Robertem Lewandowskim lub Piotrem Zielińskim, którzy twierdzą, że możemy grać ładniej i efektowniej?
Każdy ma swoją perspektywę. To świetni zawodnicy, którzy w swoich klubach mogą zdecydowanie bardziej uwypuklić swoje najlepsze cechy, ale bądźmy realistami. Może to kogoś zaboli, ale nasza reprezentacja jest na średnim poziomie. Nie da się w krótkim czasie podnieść naszej jakości. Dlatego musimy znajdować sposoby, aby osiągać lepsze wyniki. Tym sposobem w Katarze była uważna gra w obronie. Zawodnicy z przodu mają prawo być rozczarowani. Ale coś za coś. Poza tym przy odrobinie szczęścia i zimnej głowy mogliśmy strzelić kilka bramek więcej. Tematu brzydkiej gry nie byłoby wcale.
Mogliście też kilka więcej stracić. Nikt nie chce oglądać takiej drużyny jak w meczu z Argentyną. To było obrzydliwe granie.
Zgoda. Zwłaszcza druga połowa rzuca duży cień na nasz ogólny występ podczas tego mundialu, choć nadal uważam, że powinniśmy bardziej doceniać wynik, który osiągnęliśmy. Żadna z drużyn w grupie nie była od nas słabsza. Meksyk regularnie grał w fazie pucharowej mistrzostw świata, a my im tę passę przerwaliśmy.
Ale byliście nad przepaścią.
Nie zamierzam bronić tego, co graliśmy z Argentyną, bo to w pewnym momencie nie był nawet mecz piłkarski. Szybko traciliśmy piłkę, zawiodła jakość podania, byliśmy zmęczeni bronieniem w pierwszej połowie. Dostaliśmy gonga na początku drugiej i doszedł stres związany ze stawką tego spotkania. Liczyły się bramki, kartki, wiedzieliśmy o tym... Nie chcieliśmy znów wysłuchiwać, że zawiedliśmy. Że nie spełniliśmy oczekiwań. Ciążyło to nam, dlatego ten mecz był specyficzny. Przegrywaliśmy, a w szerszym kontekście wygrywaliśmy. Po meczu zeszliśmy do szatni i przez chwilę czuliśmy, że ten mecz był straszny z czysto piłkarskiej perspektywy. Ale potem była radość. Spełniony cel.
To prawda, że spiąłeś się po nim z Robertem Lewandowskim, który wszedł do szatni i narzekał na styl czy taktykę, a Ty "poprosiłeś" go, żeby dał się pocieszyć?
Nie komentuję tego, co dzieje się wewnątrz drużyny. Nie idę z takimi rzeczami do prasy, bo to nic nie daje i wprowadza negatywną atmosferę. Jak mam z kimś problem, to mówię mu to wprost. Czy rozmawiamy? Tak. Czy czasami się nie zgadzamy? Tak. Szatnia to grupa i emocje, a na zewnątrz takie sprawy są wyolbrzymiane do niebotycznych rozmiarów.
Argentyna to było coś okropnego, ale odbiliście się od dna z Francją. Z mistrzami świata zagraliście zupełnie inaczej.
Także dzięki ich taktyce. Oddali nam pole gry, nie naciskali nas wysoko, bo myśleli, że zagramy jak w pierwszych meczach - długą piłkę. Tu zaskoczyliśmy ich innym podejściem, przez co łatwiej było nam przedostać się pod bramkę i za co rywale mogli zostać skarceni. Natomiast gdy tylko podkręcili tempo i na nowo poukładali sobie grę, zyskali ogromną przewagę. Dodatkowo bramka tuż przed przerwą zburzyła w nas pewność siebie. Miała negatywny wpływ na resztę meczu. Przy bezbramowym remisie Francuzi mieliby ogromną presję w drugiej połowie i kto wie, jak ułożyłby się wtedy scenariusz tego spotkania. Szkoda tej akcji na 0:1.
No dobrze. To jak może grać reprezentacja Polski w przyszłości?
Piękna i ofensywna gra nic nie da, jeśli nie zabezpieczymy się w obronie. Po mundialu mamy ogromną bazę danych i na tej bazie możemy dalej budować. Dokładać elementy z przodu. Dobre bronienie i akcje ofensywne da się połączyć, tylko trzeba to wypracować, nikt nie chce grać tak jak z Argentyną, ale nie będę obiecywał, że będziemy Hiszpanią.
Brzmisz jak rzecznik prasowy selekcjonera.
Jestem szczery. Uważam, że można znaleźć balans pomiędzy tymi słynnymi lagami, a rozgrywaniem piłki w ataku pozycyjnym. Owszem, możemy zrobić progres w grze ofensywnej, ale spoglądam na futbol z perspektywy profesjonalnego sportowca. Bardziej pragmatycznie. Gdy wynik się zgadza, a styl nie, nie mam problemu, aby spojrzeć w lustro.
Po mundialu stanąłeś przed nim i co sobie powiedziałeś?
Że dałem radę. Pomimo gigantycznej fali krytyki. Pomimo głosów, że Krychowiak musi dać sobie spokój z reprezentacją i trzeba dać szansę młodszym. A ja po raz kolejny przyjechałem na zgrupowanie i udowodniłem, że nikt za PESEL mojego miejsca nie dostanie, musi je wywalczyć i po raz kolejny nikomu się nie udało.
Ale też styl i plan naszej gry pozwalał uwypuklić Twoje najlepsze cechy. Być może przypudrować te gorsze?
Liczy się przede wszystkim drużyna. Dałem z siebie wszystko. Pomogłem osiągnąć cel. Uważam, że zagrałem naprawdę solidnie, zwłaszcza w fazie defensywnej, ale każdy ma prawo mieć swoją ocenę. Jeden powie, że grałem na alibi, inny że nic nie daję do przodu, a na końcu liczy się dla mnie to, jak widzi mnie selekcjoner. Mówisz o stylu więc wrócę jeszcze do meczu z Francją. Jasne, że jest niedosyt. Choćby z perspektywy tej sytuacji Piotrka Zielińskiego czy straconej bramki do szatni. Jak jest miejsce na grę, to gramy, ale w momencie wysokiego posiadania piłki zostaliśmy dwukrotnie skutecznie skontrowani. Zagraliśmy fajny mecz, ale na końcu przegraliśmy 1:3. Nie chcę być klepany po ramieniu za porażki. Trzeba wypracować złoty środek.
Bardzo mocno wszedłeś w tę smutna narrację o naszym stylu gry. Już po meczu z Chile nie schodzisz z tej linii. Żadna drużyna na mundialu nie mówiła o sobie tak przygnębiająco. Czy to nie burzy Was mentalnie?
Nie. To realne spojrzenie na sytuację. Analizowaliśmy swoją grę w Lidze Narodów. Widzieliśmy, czym kończy się dla nas odważniejsza postawa. Wyciągnęliśmy wnioski. Podpisaliśmy się pod tym planem jako drużyna. Poprzedni selekcjoner budował taktykę pod piłkarzy, których nie miał, trener Michniewicz oparł ją o możliwości zespołu. Co nie znaczy, że od teraz nie możemy robić kroków naprzód.
Na razie tkwicie jako zespół w aferze premiowej.
Mówię Ci to wprost: nie mam sobie nic do zarzucenia.
Dlaczego?
Bo nie my przynieśliśmy i stworzyliśmy ten problem. Obiecano nam ogromną kwotę za awans. Przyjęliśmy to do wiadomości, ale od początku słuchało się tego wszystkiego z dużym niedowierzaniem. Już trochę w tym życiu widzieliśmy. Nie z takich rzeczy powstawały afery. Wstaliśmy od stołu i powiedzieliśmy sobie w wąskim gronie: "Panowie, będzie z tego syf". Że to jest złe. Że to uderzy głównie w nas.
I uderzyło.
Nie rozumiem tego. Przecież my o nic się nie prosiliśmy. Nie wyciągaliśmy po nic rąk. To były pieniądze, których nikt od nikogo nie chciał.
Jak to się rozwinęło?
Nie wiedzieliśmy nawet, czy to jest do końca na poważnie. Zostaliśmy tą propozycją po prostu zaskoczeni, ale ustaliliśmy, że jeśli to ma się faktycznie zmaterializować, to duża część tej kwoty musi pójść na cele charytatywne. Tylko taki ruch może w jakiś sposób uratować nas od tej niezręcznej sytuacji.
Dziś brzmi to jak słabe tłumaczenie.
Trudno. Taka jest prawda. Ja o żadną kasę się nie prosiłem, po nic nie wyciągałem ręki, a robi się z nas chciwych bogaczy.
Mówisz, że wiedzieliście, że to się źle skończy. Kogo masz na myśli?
Odpowiadam tu za siebie, ale liderów i najlepiej zarabiających w tej kadrze znają wszyscy. Można się domyślić. Zaczęliśmy o tym rozmawiać w grupce i wniosek był jeden: "Przecież to nie ma prawa przejść. Dostaniemy po dupie". Prawdą jest, że część zawodników żartowała sobie z tej rozmowy, jak to bywa w drużynie, ale ci starsi wyczuwali, że może to być w niedalekiej przyszłości problem.
To po co tę kasę w ogóle dzieliliście?
Może nie wszyscy to zrozumieją, ale jak kilku najbogatszych zawodników ma zadecydować za całą grupę? To były bardzo duże kwoty. Dla niektórych zawodników ogromna różnica. Duży zastrzyk do domowego budżetu. Działają normalne pobudki. Nie jest łatwo to odrzucić. Myślisz, że wąska grupa piłkarzy, która zarabia najwięcej, miałaby wstać i powiedzieć: "Nam ta premia nie robi różnicy. To my będziemy za nią atakowani więc Wy też nic nie dostaniecie"? Musisz znaleźć złoty środek. Ostatecznie nie jesteśmy panami i władcami tej reprezentacji. Musimy podejmować decyzje kolektywnie, a nie na zasadzie, że to liderów dopadnie krytyka - my tych pieniędzy nie chcemy - to wy też musicie się z tą premią pożegnać. Poza tym reprezentacja to nie tylko piłkarze. Dziesiątki ludzi pracują w cieniu dla dobra reprezentacji. Mi by ta premia życia nie zmieniła, ale nie mieliśmy prawa odmawiać im tych pieniędzy, nawet jeżeli były wirtualne.
Może trzeba było zrezygnować z tej premii indywidualnie?
To tak nie działa. Z boku patrzy się na to łatwiej, ale jeśli ktoś funkcjonuje w grupie to wie, że takie decyzje zawsze rozpatruje się z uwzględnieniem interesów wszystkich. Powiem ci, co by się działo, gdyby wyszło, że na przykład Krychowiak czy Lewandowski zrezygnowali z tych premii, a reszta je przyjęła? Wyszlibyśmy na zdrajców, którzy chcą podreperować sobie wizerunek. Robert jako kapitan i największa gwiazda zawsze jest na pierwszej linii frontu. On mógłby sobie z tej kasy lekką ręką zrezygnować i przy okazji świetnie zbudować się PR-owo. Wyjść dziś do gazet i powiedzieć, że reszta chciała, a on nie. Jeśli funkcjonujesz w grupie, nie możesz myśleć tylko o sobie. Dlatego żeby ratować sprawę, liderzy zdecydowali, że bardzo duża część tej premii przeznaczona zostanie na dzieciaki. Nie udało się. I powiem Ci teraz jak myślę. Szkoda, że tej premii nie ma, bo kilka milionów poszłoby na szczytny cel. A tak nie pójdzie nic.
To miało być ok. dwa miliony dolarów?
O kwotach, tego jak dzieliliśmy tę premię i kto wywołał ten temat po Argentynie, nie będę mówił. Jak wspomniałem, takie mam zasady. To są rzeczy, które wyjaśnialiśmy wewnątrz szatni. Zaznaczę tylko, że my piłkarze nie mieliśmy żadnej awantury między sobą. Jak zawsze, od wielu lat, bardzo szybko doszliśmy do porozumienia. To nigdy nie był problem, jeśli pojawiały się jakieś pieniądze. Reprezentacja to dla nas honor, a nie cel finansowy.
Dziś jednak ta rysa na waszym wizerunku się pojawiła.
Powtarzam. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Prawda jest taka, że cokolwiek się o tym powie to i tak zawsze ktoś będzie miał pretensje.
Bo z boku wygląda to tak: piłkarze tej kasy niby nie chcieli, jednak jak przyszło co do czego, to ją dzieliliście. Wszystko zostało wyliczone co do złotówki. I tu już nikt nie protestował.
Naprawdę nie rozumiem, dlaczego to my musimy się tłumaczyć. Stworzono gigantyczne zamieszanie, z którym uporać muszą się zawodnicy. Szambo wybiło, a my je sprzątamy. Wrzucono nam granat do szatni i zamknięto drzwi. Skończyło się dużym wybuchem i zniszczyło wszystko to, co wizerunkowo i sportowo udało się zrobić w Katarze.
Nadal chcesz dalej grać w reprezentacji?
Oczywiście. Niektórzy mówią, że już nie gram na odpowiednim poziomie. Jestem zawodnikiem w słabej lidze, ale chciałbym podkreślić, że nie wybrałem Arabii Saudyjskiej ze względu na swój poziom, a sytuację w Rosji i Ukrainie. Przyzwyczaiłem się, że po trzydziestce dziękuje się u nas za grę w reprezentacji. Ja osobiście czuję się na siłach. Żaden ekspert, dziennikarz czy kibic nie skończy mojej gry w kadrze. O tym zdecyduję sam.
Lub selekcjoner, ale wygląda na to, że nie Michniewicz, który bardzo Cię chwali. Powinien zostać na stanowisku?
Wybór selekcjonera to nie moja rola. Selekcjoner miał za zadanie utrzymanie się w Lidze Narodów, wygranie baraży oraz wyjście z grupy na mundialu. Dodatkowo młodzi - Kiwior, Bielik, Skóraś, Kamiński, Szymański czy Zalewski - zostali bardzo dobrze wprowadzeni do zespołu. Mam nadzieję, że zostanie oceniony na tej podstawie, a nie poświęcony, bo to teraz najprostsze rozwiązanie, żeby awantury ucichły przynajmniej do marca. Mamy fundamenty. Znajdźmy odpowiedni balans pomiędzy grą w defensywie a stwarzaniem sobie sytuacji w ofensywie. Rozwijajmy się.