Ostre słowa Marciniaka. Tak ocenia wydarzenia w Ekstraklasie. "To ostatni dzwonek"

Ostre słowa Marciniaka. Tak ocenia wydarzenia w Ekstraklasie. "To ostatni dzwonek"
Pawel Andrachiewicz / pressfocus
Po ostatniej kolejce Ekstraklasy sporo mówi się o zachowaniu trenerów i sztabów drużyn względem arbitrów. W rozmowie z Weszło głos w tej sprawie zabrał Szymon Marciniak.
Najlepszy polski arbiter uważa, że jest tylko jeden sposób na to, aby utemperować trenerów i pozostałych członków sztabu. To konsekwentne odsyłanie ich na trybuny w przypadku przekroczenia granicy.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Uważam, że to już ostatni dzwonek, żeby zająć się tym tematem, bo pewna granica jest przekraczana. Sędziami technicznymi często są sędziowie z I ligi. Młodzi chłopcy, jeszcze niedoświadczeni. Oni czasem boją się nas zawołać, myśląc sobie, że jeśli to zrobią, trener o nich pomyśli jak o najgorszym, on będzie największym wrogiem. Sami sobie jednak szkodzą, tu trzeba działać zdecydowanie. Czerwona kartka i na trybuny - ocenił Marciniak.
- Jak taki trener wyleci raz, drugi, trzeci, może w końcu się nauczy. Nie ma innej drogi. Fajnie, że nagłaśniacie ten problem, bo on faktycznie staje się coraz większy, co także UEFA dostrzegła. Wszyscy razem konsekwentnie musimy z tym walczyć - podkreślił.
Marciniak w rozmowie z Weszło podkreśla, że jasne wytyczne w tej sprawie dała także UEFA. Europejska federacja zdecydowanie stanęła po stronie arbitrów.
- Od rozmów z sędzią głównym jest kapitan drużyny i nikt więcej. Może podejść i kulturalnie o wszystko zapytać, bez krzyków i machania rękami. Co do ławek, teoretycznie łącznikiem między nami a nimi jest kierownik drużyny, który sygnalizuje zmiany, kontuzje i tak dalej, ale zawsze z szacunku dla pierwszego trenera jest możliwość, żeby porozmawiać z arbitrem technicznym. I jeśli naprawdę jest to robione na poziomie, proszę mi wierzyć, że nie ma sędziego technicznego, który zlekceważy takiego trenera i równie kulturalnie nie odpowie. Normalna sprawa, tak to działa na całym świecie - powiedział.
- Jeśli jednak wyskakują asystenci, trenerzy bramkarzy, wszyscy święci, nawet już trener przygotowania fizycznego skacze mi gdzieś z tyłu… UEFA już dawno zwracała uwagę, że jakiś kitman czy asystent – z całym szacunkiem – nie jest od tego, żeby mówić sędziom, co mają robić. Teraz to samo zaczęliśmy egzekwować w Polsce. Na początku kartek będzie naprawdę dużo, żeby kary zaczęły być dokuczliwe i odstraszały od następnych wybuchów agresji - zakończył.
Redakcja meczyki.pl
Maciej PietrasikDzisiaj · 13:30
Źródło: Weszło

Przeczytaj również