Olbrzymi błąd VAR w meczu Lecha! Sędziowie mogli wypaczyć wynik
Olbrzymia kontrowersja w meczu Widzewa z Lechem. Wiele wskazuje, że goście zostali skrzywdzeni przez nieprawidłowe wyznaczenie linii spalonego podczas analizy VAR.
Klasyk Ekstraklasy od początku trzymał w napięciu. Mecz lepiej rozpoczął Widzew, który już po dziesięciu minutach prowadził 2:0. Lech otrząsnął się po słabym początku, strzelił kontaktowego gola, a w drugiej połowie mocno naciskał rywala.
Wydawało się, że goście dopięli swego w 79. minucie, gdy piłkę głową do bramki Widzewa wbił Dino Hotić. Pierwotnie Szymon Marciniak uznał gola, ale radość Lecha została przerwana na skutek analizy VAR. Bramka nie została uznana, bo sędziowie uznali, że na etapie konstruowania akcji na spalonym był Mikael Ishak.
Można jednak mieć poważne zastrzeżenia, czy sytuacja została oceniona prawidłowo. Linie wyznaczające spalonego były bowiem nakreślone w nieprawidłowy sposób.
Z powtórki, którą pokazano w telewizji, wynika, że na spalonym była... dłoń Ishaka. Zgodnie z przepisami nie powinno to być podstawą do anulowania bramki.
Wiele wskazuje na to, że Szwed nie był na spalonym. Na podstawie obrazu zaprezentowanego w trakcie transmisji nie da się jednak stwierdzić tego z całą pewnością.
Co istotne, Marciniak zdał się na podpowiedź z wozu VAR. Sam nie oglądał powtórki.