Od milionera do zera. Spektakularny upadek polskiego klubu. Teraz wstaje z kolan
Krótki i szalony czas w Ekstraklasie, zdobyty Puchar Polski, gra w Europie, a niedługo później spadek i... upadek. Dziś Zawisza Bydgoszcz powoli się odradza, ale nie tak dawno temu robił w kraju furorę.
Zawiszę Bydgoszcz można określić mianem polskiego Norwich City. Dlaczego? Już od czasów powojennych klub balansował na granicy pomiędzy najwyższym szczeblem rozgrywkowym a jego zapleczem. Jeśli już awansował, równie szybko żegnał się z elitą. Cztery sezony w ówczesnej I lidze w latach 60., dwa w latach 70., dwa w 80. Koło fortuny nie było łaskawe dla bydgoskiej drużyny.
Dość powiedzieć, że największym sukcesem Zawiszy w XX wieku stało się utrzymanie drużyny w lidze przez pięć sezonów z rzędu, a także kwalifikacja do Pucharu Intertoto w 1993 roku, gdzie jego rywalami były takie "potęgi", jak bułgarska Jantra Gabrowo oraz szwedzkie Halmstads. Niebawem zespół spotkał jednak kryzys, zakończony wycofaniem z II ligi w 1998 roku.
Zawisza przez lata musiał rywalizować na czwartym i piątym poziomie rozgrywkowym. Po bolesnych doświadczeniach zaczął się jednak odradzać, a w 2011 roku wrócił do I ligi, która w międzyczasie przestała być najwyższym szczeblem. Celem stała się promocja do Ekstraklasy, a pomóc w tym miał nowy właściciel, Radosław Osuch. Symbol największych sukcesów i największego upadku klubu.
Za kadencji Osucha drużyna początkowo rozkwitała. W kampanii 2011/2012 była bliska wywalczenia drugiego awansu z rzędu, plasując się na trzeciej pozycji. Ostatecznie cel udało się zrealizować rok później, triumfując w rozgrywkach I ligi. Bydgoszczanie po 19 latach wrócili do elity. Rozpoczęła się najpiękniejsza era w dziejach klubu.
Zawisza szedł jak burza we wszystkich rozgrywkach. W Ekstraklasie drużyna Ryszarda Tarasiewicza zajęła szóstą pozycję, drugie najwyższe w swojej historii, ponadto wygrała Puchar Polski. Po drodze pokonała ekipy Pogoni Szczecin, Górnika Zabrze czy Jagiellonii Białystok, by w finale na Stadionie Narodowym zwyciężyć z Zagłębiem Lubin po rzutach karnych.
Wydawało się, że wygraną w finale uda się przekuć w dłuższe pasmo sukcesów. Tak się jednak nie stało. Tarasiewicz nie przedłużył wygasającego kontraktu i opuścił klub. Bydgoszczanie, choć pokonali Legię Warszawa w meczu o Superpuchar Polski, natychmiast odpadli z eliminacji Ligi Europy, przegrywając z belgijskim Zulte-Waregem. Niepewna stawała się ich sytuacja w Ekstraklasie.
Po dwóch rozegranych sezonach Zawisza ostatecznie opuścił elitę. W kampanii 2015/2016 musiał rywalizować w I lidze. Tam zajął dającą nadzieję na błyskawiczny powrót do elity piątą lokatę. Po pięciu latach klub zdecydował się jednak opuścić Radosław Osuch. Skonfliktowany z kibicami prezes rzucił papierami z dnia na dzień.
Osuch pozostawił Zawiszę w trudnej sytuacji. Nieprzeprowadzenie koniecznego audytu poskutkowało nieprzyznaniem klubowi licencji i upadkiem. Fani postanowili kontynuować tradycję klubu, zakładając stowarzyszenie i powołując nową drużynę w bydgoskiej B-klasie. Od tej pory zespół znów pnie się w górę. W ciągu ośmiu lat zanotował cztery awanse. W nadchodzącym sezonie zagra w Betclic 3 Lidze.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Polska Piłka", w którym wspominamy m.in. piłkarzy biegających niegdyś po polskich boiskach, pamiętne mecze przedstawicieli Ekstraklasy w Europie, a także nieco zapomniane już kluby z naszego kraju.