"Oczywiście, że miałem wątpliwości". Davo ujawnił kulisy odejścia z Wisły Płock
Kilka dni temu Davo odszedł z Wisły Płock. 28-latek zdradził kulisy transferu w rozmowie z Piotrem Koźmińskim z portalu "WP Sportowe Fakty".
Davo od lipca ubiegłego roku był piłkarzem "Nafciarzy". Napastnik błyskawicznie stał się gwiazdą Ekstraklasy. W 18 kolejkach Hiszpan zanotował dziewięć bramek i trzy asysty. Przed rundą wiosenną znajdował się na szczycie ligowej klasyfikacji strzelców.
Niedawno okazało się jednak, że Davo już nie poprawi swojego bilansu w Wiśle. 28-latek został sprzedany do KAS Eupen.
- Jeszcze w poniedziałek rano niczego nie wiedziałem i niczego się nie spodziewałem. W mojej sprawie panowała totalna cisza, również dlatego, że już wcześniej poprosiłem agenta, aby informował mnie tylko wtedy, gdy coś jest faktycznie realne. A nie że ktoś pyta, ale sprawa jest w powijakach i nie ma żadnej gwarancji, że się rozwinie. Taką mieliśmy umowę i tak było. Skoro więc w poniedziałek wieczorem zadzwonił mój telefon, to wtedy wiedziałem już, że coś się może wydarzyć - ujawnił Davo na łamach "WP Sportowe Fakty".
Hiszpan podkreślił, że decyzja o opuszczeniu Wisły nie była łatwa. Napastnik chciał jednak wykorzystać okazję, aby zagrać w lepszej lidze.
- Oczywiście, że miałem wątpliwości. I to dużo. W Płocku świetnie się czułem, super mi się tu grało. Ale z drugiej strony... Mam prawie 29 lat i przyszła oferta z lepszej ligi. Sam aspekt finansowy zawsze się liczy, ale powiedziałbym, że nie był tu decydujący. Po prostu pojawiła się szansa na grę w lepszej lidze, a taka okazja mogła się już nie powtórzyć - przyznał Davo.
- Apeluję do fanów, aby nie masakrowali działaczy Wisły. Bo ci ostatni mają po prostu więcej informacji, większą wiedzę na temat funkcjonowania klubu. To oni wiedzą jaki jest stan finansów, czy i kiedy trzeba sprzedać zawodnika i tak dalej. Myślę, że pomyśleli też o mnie, o tym, że to dla mnie szansa, być może ostatnia. Myślę, że to też będzie miało wpływ na postrzeganie klubu przez innych graczy, którzy zobaczą, że w razie czego nie zostaną zablokowani - dodał.