"Obrzydliwe, prymitywne". Pełnomocnik Lewandowskiego odpowiedział Kucharskiemu. Zdecydowana reakcja
Środowisko Roberta Lewandowskiego postanowiło oficjalnie zabrać głos w sprawie Cezarego Kucharskiego. Po głośnym wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego Onet", Tomasz Siemiątkowski, pełnomocnik piłkarza FC Barcelony, porozmawiał z portalem "WP Sportowe Fakty".
W ostatnich dniach ukazała się obszerna rozmowa Cezarego Kucharskiego dla portalu "Przegląd Sportowy Onet". Znaczna jej część poświęcona jest dawnej współpracy z Robertem Lewandowskim, która - jak można się domyślić - nie jest przedstawiona w dobrym świetle. Agent zarzuca piłkarzowi między innymi działanie wbrew zasadom Bayernu, a także lekceważące traktowanie innych ludzi. Przeczytacie o tym TUTAJ.
Jednocześnie wiele osób zwraca uwagę, że wobec Kucharskiego postawiono poważne oskarżenia. Lewandowski zdecydował się na proces sądowy, a jego dawny opiekun musi odpowiedzieć między innymi na zarzuty dotyczące szantażu. Nie jest to jednak koniec, co podkreśla Tomasz Siemiątkowski.
- Dlaczego dziś rozmawia się o szantażu, a nie wspomina także o innych przestępstwach zarzucanych Kucharskiemu? Jest oskarżony o trzy: oprócz szantażu chodzi o ujawnienie tajemnicy zawodowej i poufnych danych. Czyli o zdradę tajemnic swojego klienta, przekazanie ich przedstawicielowi mediów zagranicznych. Dlaczego wykorzystał dziennikarza niemieckiego tygodnika do realizacji szantażu, a dziś opowiada bzdury na temat prawdziwości taśm? Dlaczego oszukał opinię publiczną i dziennikarzy, w tym pana Sebastiana Staszewskiego - mamy na to dowód - mówiąc w wywiadach, że nie przekazywał nikomu żadnych materiałów, a także pana Piotra Żelaznego, któremu powiedział w "Rzeczpospolitej", że "żaden artykuł nie powstał z jego inspiracji"? Po czym prokuratura zarzuca mu popełnienie przestępstwa moralnie nagannego, mianowicie ujawnienia poufnych informacji o Robercie Lewandowskim. To donosicielstwo i "sprzedaż" informacji o swoim kliencie - wyliczył pełnomocnik "Lewego" w wywiadzie dla "WP Sportowych Faktów".
Siemiątkowski odniósł się również do działań Kucharskiego na Twitterze. Przypomnijmy, że 51-latek publikuje tam część materiałów dowodowych w sprawie, co szczególnie może dotknąć Annę Lewandowską.
- Kucharski wybiórczo zaczyna publikować na Twitterze materiały dowodowe. Mam na myśli fragment zeznań Anny Lewandowskiej. Ujawnia materiały z postępowania, w którym rozprawa główna została utajniona. Jego zachowanie należy zakwalifikować tak, jak gdyby na etapie śledztwa ujawnił tajemnicę tego śledztwa. Mamy przewód sądowy, który został utajniony. Kucharski zapoznał opinię publiczną z bardzo osobistymi, bardzo intymnymi przeżyciami pokrzywdzonej. Abstrahując od tego, że ujawnienie zeznań jest nielegalne, oskarżony nie ma moralnego prawa oceniać odczuć Anny Lewandowskiej. Kucharski jawnie kpi z pokrzywdzonej. I w XXI wieku poniżanie kobiety, która mówi, że jako młoda matka miała problemy z laktacją wywołane przez stres, nie spotyka się z publiczną dezaprobatą? To obrzydliwe, prymitywne i nieakceptowalne. Kilka dni wcześniej jak klasyczny hipokryta Kucharski zamieścił zdjęcie pięknego bukietu róż i życzył wszystkim kobietom serdeczności, uśmiechu i determinacji w walce o ich prawa. A sam z tych praw kpi! - ocenił.
Wreszcie Siemiątkowski odniósł się do wspomnianego wywiadu dla "Przeglądu Sportowego Onet". Adwokat jest zdania, że w trakcie swojej rozmowy Kucharski ponownie przekroczył pewne bariery. Jest przy tym zdania, że były reprezentant nie powinien otrzymywać pozwolenia na publiczne zabieranie głosu w sprawie Lewandowskich.
- Publiczne zachowania oskarżonego spowodowały, że uznaliśmy, iż w czasie procesu będzie chciał dalej manipulować i obrażać pokrzywdzonych, a być może również świadków. Tym, co przelało czarę goryczy, była publikacja, w której jego obrońca zwracał uwagę przede wszystkim na rolę opinii publicznej w rozstrzygnięciu tej sprawy. Media są od tego, by relacjonowały proces, ale jest też prawo do prywatności i poufności. Ale jest jeszcze jeden element: każdy ma prawo do swojej godności. W naszym przekonaniu - i tak to argumentowałem przed sądem - celem obrońców i oskarżonego jest medialne pozbawienie tej godności pokrzywdzonych (...) Chcę tylko pokazać, że on oszukuje również was, dziennikarzy, czy też pana kolegów, wykorzystując ich do swojej gry. Chcemy się odnieść do tych kłamstw. Dziennikarze są kompletnie niezależni i na pewno nie będziemy im mówić, z kim się mają spotykać. Ale jeśli media zaczynają lansować osobę, która jest w otwartym konflikcie z Lewandowskimi, a ona ich lży, używając kłamstw, to jest to nie fair - podsumował.