Niezwykły pomysł właściciela Pogoni. Rozdaje bilety na finał Pucharu Polski w zamian za tatuaże

Kibice Pogoni nie mają po drodze z Alexem Haditaghim. W Szczecinie panuje prawdziwe oburzenie po tym, jak właściciel klubu złamał swoją obietnicę dotyczącą cen karnetów. Zapowiedział, że od następnego sezonu mają rozpoczynać się od 850 złotych, podczas gdy najtańszy karnet w obecnym sezonie kosztował... prawie 80 złotych mniej.

Kibice klubu słusznie poczuli się oszukani, więc wypomnieli słowa właściciela klubu sprzed dwóch tygodni. Haditaghi jednak stwierdził, że... nic się nie zmieniło, a jego deklaracja o braku zmian cen biletów rocznych pozostaje zgodna z prawdą.

- Jako profesjonalny klub działający w Polsce podlegamy inflacji, rosnącym kosztom operacyjnym i wahaniom kursów walut. Naszym obowiązkiem wobec zawodników, trenerów, pracowników i kibiców jest prowadzenie stabilnej działalności. Naszym celem nie jest generowanie zysków, a zaprzestanie wydawania pieniędzy rok po roku - czytamy w długim, wyjaśniającym wpisie Haditaghiego na Twitterze.

- Nie będę przepraszał za podejmowanie trudnych decyzji finansowych. Nie muszą one podobać się wszystkim, ale są absolutnie konieczne, by chronić przyszłość tego klubu piłkarskiego - zakończył.

Czy poprawiło to sytuację? Nie do końca, a więc właściciel Pogoni postanowił wypróbować inny sposób na dogadanie się z kibicami. W sobotę ogłosił na Twitterze konkurs na... najlepszy tatuaż związany z klubem. Pięciu zwycięzców otrzymało darmowy bilet na Puchar Polski.

Nie, to nie jest żart.

Na tym jednak się nie zakończyło. Kolejne dwie wejściówki powędrują do kibiców, którzy jako pierwsi podadzą liczbę minut Pogoni w ligowym futbolu od 1948 roku. Haditaghi uwzględnia także "bonusowe punkty za dorzucenie nieznanego mu wcześniej historycznego faktu".

Finał Pucharu Polski na PGE Narodowym między Pogonią Szczecin a Legią Warszawa odbędzie się 2 maja. "Portowcy" już drugi sezon z rzędu staną przed szansą zdobycia pierwszego trofeum w historii klubu. W tamtym roku przegrali po dogrywce z Wisłą Kraków (1:2).