"Niewiarygodne cierpienie i wielka euforia. Dotknęliśmy nieba". Argentyńskie media świętują mistrzostwo świata
Reprezentacja Argentyny po 36 latach znów sięgnęła po mistrzostwo świata. Tamtejsze media nie ukrywają ogromnej radości, ale jednocześnie podkreślają, że droga do złotego medalu wcale nie była łatwa.
36 lat temu "Albicelestes" do mundialowego złota poprowadził Diego Maradona. Teraz w jego ślady poszedł Leo Messi, który po zwycięskim finale z Francją mógł podnieść do góry upragnione trofeum.
Argentyńczycy po raz trzeci sięgnęli po mistrzostwo świata. Tamtejsze media nie ukrywają wielkiej radości. Złoto smakuje tym lepiej, że o jego zdobycie wcale nie było łatwo, nie tylko ze względu na finał.
- Łzy szczęścia, emocje, przytulanie, ulga i wielka euforia. Minęło 36 lat, by Argentyna w całej okazałości powróciła do tego samego płaczu i uniosła pięści. JESTEŚMY MISTRZAMI ŚWIATA - czytamy w "Diario Popular".
- Świętowanie jest i będzie ogromne również z powodu niewiarygodnego cierpienia, jakie przeżyli Argentyńczycy. Zasłużyli, by wygrać w 90 minutach, w dogrywce, ale Mbappe doprowadził do rzutów karnych. W nich zwyciężyli jak z Holandią - dodano.
- Leo Messi wzniesie Puchar Świata w Katarze. Jak Passarella w 1978 w Argentynie, jak Maradona w 1986 w Meksyku. To zdjęcie, którego on, a także 99 procent tych, którzy na całym świecie go kochają, chciało. Przejdzie do historii, jak też jego kariera, która była taka i bez tego tytułu - zakończono.
- Argentyna dotknęła nieba. "Albicelestes" przeszli przez wszystkie stany umysłu. Prowadzili po golach Messiego i Di Marii, w mgnieniu oka Mbappe wyrównał dwoma golami. Messi i Mbappe znowu strzelili w dogrywce, ale Argentyńczycy zwyciężyli w konkursie jedenastek - pisze z kolei "La Nacion".