Nieudane plany transferowe Widzewa Łódź. Ci piłkarze mieli trafić do beniaminka. "To było niemożliwe"
Mateusz Dróżdż opowiedział o planach transferowych Widzewa łódź, których nie udało się zrealizować. Okazało się, że na liście niedoszłych wzmocnień znajduje się nie tylko nazwisko Daniego Ramireza.
Po powrocie do Ekstraklasy Widzew szukał wzmocnień w rozmaitych stronach. Ostatecznie klub postawił przede wszystkim na zawodników sprawdzonych na polskim rynku, ale nie zabrakło też wzmocnień z Hiszpanii.
Jednocześnie beniaminkowi nie udało się zrealizować kilku ruchów. Głośno było o możliwym sprowadzeniu Daniego Ramireza, który po pobycie w Lechu Poznań wyjechał do Belgii. Ostatecznie jednak na drodze do przeprowadzki stanęły względy formalne.
- Kiedy Dani Ramirez miał przejść do Widzewa, rzeczywiście puściliśmy formularz do Rady Nadzorczej. Ostatecznie sprawdziliśmy, że Dani nie może grać - powiedział Mateusz Dróżdż w rozmowie dla "Weszło.com".
Były już prezes Widzewa zdradził również, że klub walczył o Filipa Starzyńskiego oraz Fedora Cernycha. W ich wypadku powodem braku porozumienia były względy finansowe.
- Niemożliwe do zrealizowania. Potem, w związku z tym, że wystąpiły problemy z płatnością sponsorów i to była kwota około miliona złotych, powiedziałem Tomkowi [właścicielowi Widzewa - przyp.red], że jeżeli nie ma kogoś, kto na pewno byłby wzmocnieniem drużyny, to nie róbmy transferów na siłę, bo jest zagrożenie, że jeżeli sponsor nie zapłaci, będą potrzebne pieniądze. I tutaj też wtrącę, że wielokrotnie z tym sponsorem rozmawialiśmy, odraczaliśmy termin zapłaty, wiadomo iż na rynku jest ciężka sytuacja. Potem sponsor zapłacił i rzeczywiście można było jakieś ryzyko podjąć, ale finalnie chcieliśmy podjąć racjonalną decyzję na tamten moment - ocenił działacz.
Brak realnych wzmocnień w trakcie zimowego okienka był zdaniem ekspertów jedną z przyczyn kryzysu łodzian. Po rewelacyjnej pierwszej rundzie przyszło drastyczne pogorszenie wyników, ale ostatecznie zespół Janusza Niedźwiedzia utrzymał się w Ekstraklasie.