Niespotykana sytuacja w Lidze Europy. Królem strzelców rozgrywek został… obrońca!
Eintracht Frankfurt pokonał Rangersów w wielkim finale Ligi Europy. W podstawowym czasie gry zobaczyliśmy remis 1:1, ale przedstawiciele Bundesligi lepiej wykonywali rzuty karne. Co ciekawe, królem strzelców całych rozgrywek został boczny obrońca.
W konkursie jedenastek swoją próbę na gola zamienił m.in. obrońca Rangersów, James Tavernier. To on jako pierwszy podszedł do stojącej futbolówki i znalazł sposób na pokonanie golkipera Eintrachtu.
Ostatecznie nie pomogło to jednak drużynie ze Szkocji, bo jako jedyny rzutu karnego nie wykorzystał jej zawodnik, Aaron Ramsey.
Eintracht mógł świętować więc wygranie Ligi Europy. Rangersom na pocieszenie pozostał tytuł dla najlepszego strzelca rozgrywek, którym został wspomniany Tavernier.
To dość zaskakująca sytuacja, bo Anglik w teorii nie jest piłkarzem ofensywnym. Występuje na boku obrony. Nie przeszkodziło mu to jednak w zdobyciu aż siedmiu bramek w tym sezonie Ligi Europy.
Nikt podczas trwania rozgrywek nie był w stanie przebić wyniku Taverniera. Drugie miejsce zajęli Karl Toko Ekambi (Olympique Lyon) i Wenderson Galeno (FC Porto), którzy strzelili sześć goli.
Tavernier to już legenda Rangersów. Do klubu trafił w 2015 roku i od tamtej pory wielokrotnie pokazywał, że mimo gry na boku obrony ma niezłą smykałkę do zdobywania bramek. Tylko w tym sezonie 18 razy trafiał do siatki.