Niespotykana sytuacja. Raków testuje przydatność gwiazdy Lechii. Desperacja beniaminka? [NASZ NEWS]
Luis Fernandez w Rakowie Częstochowa? Być może, ale sprawa nie jest przesądzona i wcale nie zależy od testów medycznych, jak się wszystkim wydawało. Sytuacja trapionego kontuzjami Hiszpana jest znacznie bardziej skomplikowana.
Dziś Interia poinformowała, że Luis Fernandez udał się pod Jasną Górę, aby przejść testy medyczne przed transferem do Rakowa Częstochowa. Ta informacja wywołała spore zaskoczenie, bo 30-letni ofensywny pomocnik w ostatnim czasie częściej leczył kolana niż pojawiał się na boisku. Niestety, podobnie jak jego rodak z Rakowa, Ivi Lopez, który notabene wrócił na boisko w starciu z Lechią Gdańsk - obecnym klubem Fernandeza.
Informacja Interii była prawdziwa w pierwszej części. Fernandez faktycznie pojechał do Częstochowy, ale nie na testy medyczne (te Raków przeprowadza w Enel-Medzie na obiekcie Legii w Warszawie), a na testy sportowe!
Zawodnik wziął udział w dzisiejszym treningu, prawdopodobnie zostanie jeszcze na kilka dni i dopiero wtedy zostanie podjęta decyzja o jego przydatności pod Jasną Górą. I dopiero wtedy do zaliczenia zostaną jeszcze testy medyczne.
To przedziwna i niespotykana sytuacja, gdy zawodnik, który z klubem Ekstraklasy ma ważny kontrakt przez jeszcze dwa lata ,udaje się na testy sprawnościowe, czy jak kto woli przydatnościowe do zespołu rywala.
Co to może faktycznie oznaczać? Lechia ma problem. Po stronie klubu z Pomorza prawdopodobnie jest duża determinacja (lub desperacja), aby zrzucić Hiszpana z bardzo wysokiego kontraktu.
Raków sprawdzi Fernandeza i jeśli będzie chciał, zapewne przechwyci go za niewielką (lub żadną?) kwotę odstępnego, aby ulżyć lechistom z umową pomocnika, który w tym sezonie nie powąchał jeszcze murawy, a w poprzednim opuścił dwadzieścia meczów z powodu urazów kolana.
Według naszych informacji agenci Hiszpana zaoferowali też piłkarza Wiśle Kraków, w której dawniej błyszczał Fernandez. Pensja zawodnika jest jednak dla "Białej Gwiazdy" zbyt dużym wydatkiem.