Niesamowity mecz Tottenhamu. Przegrywał do 97. minuty, a później... piłkarski cud! [WIDEO]
Tottenham pokonał Sheffield United 2:1 (0:0). Londyńczycy obie bramki zdobyli po 97. minucie.
Sobotnie starcie nie było łatwą przeprawą dla Tottenhamu. Chociaż zespół z Londynu prowadził mecz, to Sheffield United grało niezwykle twardo. Sędzia pozwalał przyjezdnym na wiele nieczystych zachowań, co tylko potęgowało irytację.
"Spurs" byli też nieskuteczni pod bramką rywala. Kolejne okazje marnowali Bissouma, Solomon i Maddison, a na dodatek gospodarze nie otrzymali rzutu karnego, którego uparcie się domagali.
Po zmianie stron sytuacja nie uległa zmianie. Beniaminek się bronił, Tottenham atakował, piłka do bramki wpaść nie chciała. Mylili się Bissouma, a nawet niezawodny do tej pory Son. Jakby tego było mało, "Szable" zdołały otworzyć wynik spotkania.
W 74. minucie gola strzelił Hamer. Pomocnik Sheffield wykorzystał zamieszanie powstałe po długim wrzucie z autu i kropnął do siatki.
Długo wydawało się, że goście niespodziewanie dowiozą zwycięstwo, ale wszystko zaczęło zmieniać się w 97. minucie. Wówczas to swoją debiutancką bramkę w sezonie zdobył Richarlison. Trafienie Brazylijczyka tylko napędziło londyńczyków, gdyż chwilę później wyszli oni z kolejnym atakiem.
Próba Kulusevskiego okazała się mieć kluczowe znaczenie. Szwed świetnie odnalazł się w polu karnym i huknął w okienko. Bramkarz przyjezdnych nie miał najmniejszych szans na sparowanie uderzenia.
W samej końcówce "Spurs" cofnęli się nieco do obrony i skutecznie wytrącali rywala z rytmu. Czerwoną kartkę obejrzał też McBurnie, co definitywnie pogrzebało nadzieje gości. Tottenham wygrał 2:1 (0:0) i zainkasował trzy punkty, chociaż długo nic na to nie wskazywało.