Niesamowita seria rzutów karnych. Podeszli do 44 prób. "Myślałem, że wyrzucą nas ze stadionu"

W poniedziałek został rozegrany mecz 1/8 finału Pucharu Ligi w Irlandii Północnej. Do gry przystąpiły Ballymena oraz Coleraine. Finalnie górą byli goście, którzy zwyciężyli po rzutach karnych.

Podczas regulaminowego czasu gry kibice zgromadzeni na stadionie obejrzeli dwie bramki. Jeszcze przed końcem pierwszej odsłony na listę strzelców wpisał się defensor Ballymeny, Scot Whiteside. Po przerwie do remisu doprowadził zaś Josh Carson, który trafił na 1:1.

Z racji tego, że finalnych rozstrzygnięć nie przyniosła również dogrywka, do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była seria "jedenastek". Zagwarantowała ona wielkie emocje.

Zawodnicy obu drużyn wykonali aż 44 rzuty karne. Po słabym początku, gdyż zaczęło się od czterech nietrafionych "jedenastek" w dziewięciu próbach, nadeszła bardzo dobra passa. Na kolejne pudło było trzeba poczekać aż do dziesiątej serii. Wówczas pomylił się gracz Coleraine, Lee Lynch. Gospodarze nie zamknęli jednak tego meczu. Chwilę później nie trafił też Corrie Burns z Ballymeny.

Identycznie zakończyła się także 18. runda strzałów. Rzutów karnych na bramki nie zamienili Jamie Glackin oraz Noah Steward. Do przełomu doszło dopiero w 22. serii "jedenastek".

Na drugie trafienie autorstwa Lee Lyncha nie odpowiedział Sam Johnson, który wyrzucił swój zespół z rozgrywek Pucharu Ligi Irlandii Północnej.

- Nigdy nie brałem udziału w tak długiej serii rzutów karnych. W pewnej chwili myślałem, że lokalne władze przyjdą i wyrzucą nas ze stadionu - powiedział po meczu trener Coleraine.

Do rekordu świata pod względem długości trwania serii "jedenastek" zabrakło dziesięciu rzutów karnych. Wynik ten należy do Washington i Bedlington. Zawodnicy tych drużyn podeszli do 48 prób.