Lechia Gdańsk górą w derbach Trójmiasta po gigantycznych emocjach! Siedem goli i cztery rzuty karne [WIDEO]
Lechia Gdańsk wygrała z Arką Gdynia w meczu 27. kolejki PKO Ekstraklasy. 44. derby Trójmiasta zakończyły się wynikiem 4:3 (0:0). Na ławce trenerskiej gości w tym spotkaniu zadebiutował Ireneusz Mamrot.
Starcie Lechii z Arką zapowiadano jako jeden z najciekawszych pojedynków tej serii gier w PKO Ekstraklasie. Pierwsza połowa nie spełniła jednak oczekiwań ekspertów i kibiców.
Rozczarowanie - to słowo najlepiej oddaje wydarzenia na boisku, które miały miejsce do przerwy. Lechia próbowała zaskoczyć rywali tuż po rozpoczęciu spotkania, ale nic z tego nie wyszło. Później gra toczyła się w sparingowym tempie, groźnie zrobiło się dopiero w 38. minucie, gdy Młyński technicznym uderzeniem chciał zaskoczyć Kuciaka. Piłka jednak poszybowała tuż nad poprzeczką.
Po przerwie kibice byli świadkami innego widowiska. W 49. minucie sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy. Do piłki podszedł Flavio Paixao. Napastnik uderzył pewnie, nie dając szans na skuteczną interwencję Steinborsowi.
Od tego momentu mecz wyraźnie się ożywił. Arka odważniej ruszyła do przodu, szukając wyrównującej bramki. I rzeczywiście - w 59. minucie było już 1:1. Arbiter wskazał na wapno po tym, jak Karol Fila w polu karnym sfaulował Młyńskiego. Jedenastkę na gola zamienił Vejinović. Kuciak wyczuł intencję strzelca, ale nie był w stanie zatrzymać piłki przed linią.
W 71. minucie Arka Gdynia wyszła na prowadzenie. Nalepa dośrodkował z rzutu rożnego,a Marciniak strącił piłkę głową. Futbolówka odbiła się jeszcze od gracza Lechii i wpadła do siatki.
Lechia nie złożyła broni i odpowiedziała po sześciu minutach. Flavio Paixao w zamieszaniu podbramkowym po rzucie rożnym pokazał strzelecki instynkt i jako pierwszy dopadł do piłki odbitej przez Steinborsa. Napastnik gospodarzy ze spokojem wpakował futbolówkę do bramki.
Po chwili drużyna z Gdyni znów była na prowadzeniu. W 82. minucie Szymon Marciniak podyktował kolejny rzut karny dla Arki. Vejinović nie zawiódł i ponownie pokonał Kuciaka.
Jakby tego było mało, w 84. minucie Conrado trafił do siatki rywali, ale po interwencji systemu VAR gol został anulowany. Piłkarz gospodarzy w tej sytuacji pomógł sobie ręką przy przyjmowaniu piłki. Lechia naciskała na rywali coraz mocniej i zdołała doprowadzić do remisu. W 87. minucie na listę strzelców wpisał się Zwoliński, który uderzył głową po dograniu Conrado.
Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 4:3. W doliczonym czasie gry arbiter znów wskazał na wapno. Flavio Paixao nie pomylił się z jedenastu metrów i to Lechia mogła świętować wygraną w derbach Trójmiasta.