Niemiec umiera na oczach świata. Udzielił ostatniego wywiadu

Niestety, choroby cywilizacyjne zbierają żniwo również w świecie piłki. Kilkanaście dni temu na nowotwór zmarł Sven-Goran Eriksson - nieuleczalnie chory jest również Georg Koch.

Przez długie lata Niemiec reprezentował barwy Fortuny Duesseldorf, Arminii Bielefeld czy Kaiserstaultern. Próbował też sił w PSV i Dinamie Zagrzeb. Zakończył karierę w 2009 roku.

Po odwieszeniu butów na kołek golkiper został trenerem. Pracował m.in. w Viktorii Koeln. Lokalną społecznością wstrząsnęła informacja o jego nagłym odejściu ze sztabu rok temu.

W rozmowie, jakiej bramkarz udzielił Sport1, okazało się, że 52-latek jest nieuleczalnie chory. Nowotwór trzustki wywołał zmiany w jego organizmie. Zostało mu kilka miesięcy życia.

- Nagle zostałem wyrwany ze swojego życia, i to tylko trzema słowami. Nie chcę jednak stawiać się na pierwszym planie i wciąż pytać: "Dlaczego ja?". Wiele innych osób jest chorych i właściwie mogliście przeprowadzić wywiad z kimś innym. Jestem tutaj jednak, aby udzielić ostatniego wywiadu w moim życiu. Tylko dlatego, że dawniej byłem popularnym bramkarzem - ze łzami w oczach mówił Niemiec.

- Zawsze musiałem walczyć o swoje miejsce w bramce, więc walczę też teraz. Nie wszystkim mówiłem o tym od razu, ale to było oczywiste, że nie mogę się poddać. Są dni, że czuję się przygnębiony. Są dni, że mam siłę powalać drzewa. Tego nie da się wytłumaczyć. Mam wahania nastroju, nie wiem, co przyniesie jutro. Kładę się spać w świetnym nastroju, żeby rano nie móc opuścić łóżka - przekazał.

Determinacja 52-latka i tak zaskoczyła lekarzy prowadzących jego terapię. Rok temu mówili, że pozostało mu sześć miesięcy życia. Oby kolejne diagnozy również się nie sprawdziły.