"Nie radziłem sobie". Szczere wyznanie byłego reprezentanta Polski. Ze łzami w oczach wrócił do trudnych chwil
Jakub Wawrzyniak w przeszłości był zawieszony przez kilka miesięcy, gdy w jego organizmie wykryto niedozwoloną substancję. W rozmowie z Tomaszem Smokowskim z Kanału Sportowego wrócił do tamtych chwil.
Wawrzyniak miał pozytywny wynik testu antydopingowego, gdy grał w Panathinaikosie Ateny. Udowodnił jednak, że nie miał świadomości, iż przyjmuje niedozwoloną substancję. Całą sytuację i tak mocno przeżył.
- Nie radziłem sobie, krótko po tym zdarzeniu do dnia, w którym dostałem telefon, że sąd arbitrażowy w Lozannie przywrócił mnie do gry, skracając karę. To trwało sześć, siedem miesięcy - przyznał Wawrzyniak.
- Niepewność, świetny kontrakt, który ucieka (...) nie wiedzieliśmy, co się wydarzy. Teoretycznie fachowcy mówili, że szybko wrócę do gry. Natomiast to była teoria. Ja się nie znałem na prawie dopingowym - dodał.
W rozmowie z Tomaszem Smokowskim z Kanału Sportowego Wawrzyniak ze łzami w oczach wrócił do gościnnych treningów w Legii Warszawa. Jan Urban w wewnętrznych grach wystawiał go na pozycji pomocnika lub napastnika.
- Wiedziałem, że próbując się bronić w tej sytuacji, krzycząc, udowadniając w mediach swoją niewinność, tak naprawdę podrzucałbym do ognia. To byłoby coraz bardziej intensywne i niekorzystne dla mnie - podkreślił.
- Urban tłumaczył mi, że chce, abym trenował, ale nie może mnie rzucić gdzie indziej, bo potrzebuje piłkarzy. Po takich treningach, gdy zespół szykował się na mecz, ja jechałem do sklepu i kupowałem rzeczy, których kupować nie powinienem, bo sobie z tym nie radziłem. Dla nas wszystkich to był trudny czas - zakończył.