"Nie powiedział nikomu, że jest debilem". Legendarny trener broni Lewandowskiego. Mówi o problemach w kadrze
Antoni Piechniczek poruszył temat atmosfery w reprezentacji Polski. Były selekcjoner stwierdził, że na ten moment biało-czerwoni nie mają drużyny, gdyż piłkarze po prostu się... nie lubią.
Za reprezentacją Polski bardzo trudny rok. Kadencja Fernando Santosa, zwolnienie, zatrudnienie Michała Probierza i brak bezpośredniego awansu na EURO 2024. Do tego problemy dookoła kadry, które nierozerwalnie są związane z postawą działaczy PZPN, o czym pisaliśmy na przykład TUTAJ.
W konsekwencji fatalnych eliminacji biało-czerwoni w marcu 2024 roku przystąpią do baraży. Jeśli uda się ograć Estonię, to o wyjazd do Niemiec powalczymy z Walią lub Finlandią. Antoni Piechniczek zastanawia się jednak, czy dysponujemy odpowiednim kolektywem. Na ten moment odpowiedź jest przecząca.
- Nie jest to lubiący się i szanujący się wzajemnie kolektyw. Nie mówię, że jeden jest wrogiem drugiego, ale to nie jest drużyna, w której byłaby więź między zawodnikami, a już na pewno jeden za drugiego nie wskoczyłby w ogień. Każdy z tych graczy żyje jakby w innym świecie - ocenił w "Dzienniku Zachodnim".
- Kiedyś zawodnicy mieli przekonanie, że jak wychodzą na boisko z orzełkiem na piersiach i reprezentują nasz kraj, to muszą polskim kibicom dać jakąś satysfakcję w postaci dobrego wyniku, w postaci dobrego meczu, a przede wszystkim w postaci zaangażowania na boisku przez całe 90 minut. A dzisiaj tego nie ma. Jak głośno powiedział o tym Lewandowski, to od razu znalazło się mnóstwo adwokatów broniących pozostałych piłkarzy. No - do jasnej cholery - czy kapitan reprezentacji i uznany w świecie zawodnik nie może im powiedzieć kilku bardziej ostrych słów?! Trener zagraniczny może się bał to zrobić, ale "Lewy" powinien im posłać jeszcze "wiąchę", taką, żeby im uszy zwiędły. By wzięli się wreszcie do roboty i grali dla Polski, a nie wisieli wiecznie na telefonie i nasłuchiwali tylko wieści z własnego klubu albo opowiadali o tym, co sobie nowego kupili - dodał weteran.
Były selekcjoner poszedł w obronie Lewandowskiego jeszcze dalej. Stwierdził, że krytyka wygłoszona przez napastnika FC Barcelony i tak była łagodna w stosunku do tego, co niekiedy działo się na boisku.
- On nikomu nie powiedział, że jest debilem czy że nie umie grać w piłkę. On tylko powiedział, że nie grają na miarę swoich możliwości i nie są odpowiednio zaangażowani. Co się miał z nimi pieścić? Jeśli chce się coś osiągnąć w gronie piłkarzy, to trzeba czasem porzucić konwenanse i nazwać rzeczy po imieniu. Podskoczyć do jednego czy drugiego i powiedzieć wprost albo będziesz grał inaczej, albo ja spowoduję, że nie będzie cię w tej kadrze lub ja przestanę na nią przyjeżdżać - podsumował Piechniczek.
Piechniczek był z reprezentacją Polski związany dwukrotnie. Najpierw w latach 1981-1986, a następnie 1996-1997. Z biało-czerwonymi wywalczył brąz na mundialu w Hiszpanii.