"Nie ma żadnych dowodów na te oskarżenia. Mojej rodzinie życzono śmierci". Ostre słowa Baeny ws. Valverde
Po ostatnim spotkaniu Realu Madryt z Villarrealem Fede Valverde uderzył zawodnika "Żółtej Łodzi Podwodnej", Alexa Baenę. Ten ostatni miał naśmiewać się z problemów zdrowotnych żony piłkarza Realu. Sam stanowczo temu zaprzecza.
Do pierwszej scysji między piłkarzami doszło już w styczniowym spotkaniu Pucharu Króla. Według "Marki" Baena miał wtedy powiedzieć w kierunku rywala: "Popłacz się teraz, bo twój syn się nie urodzi".
W sobotę Real przegrał na własnym boisku z Villarrealem 2:3. Po końcowym gwizdku Valverde czekał na przeciwnika na stadionowym parkingu, po czym uderzył go w twarz. Cała sprawa trafiła na policję.
Według najnowszych informacji Urugwajczyk przyznał się do uderzenia Baeny. Teraz zawodnik Villarrealu wydał oświadczenie, w którym stanowczo zaprzecza, jako obraził rodzinę Valverde.
- W ostatnią sobotę zostałem zaatakowany przez kolegę z boiska po meczu z Realem Madryt. Po zdarzeniu wyszły na jaw wypowiedzi, pochodzące rzekomo z jego otoczenia, w których oskarżono mnie o życzenie bólu członkom jego rodziny - napisał Baena.
- Od tego czasu nie opublikowano oczywiście żadnych dowodów, które by to potwierdziły. Są kłamstwa, które ranią bardziej niż ciosy. Szkody wyrządzone mojej rodzinie są nieodwracalne i nieuzasadnione. To groźby, obelgi, a nawet prywatne wiadomości z życzeniami śmierci dla mojej rodziny - podkreślił.
- Wczoraj zgłosiłem sprawę na policję. Niech sprawiedliwość zrobi swoje. Teraz moim jedynym celem jest skupienie się na pracy i pomoc klubowi w osiągnięciu jego celów - zakończył.