"Nie dowierzam". Kosowski krytykuje Lecha. Przywołał przykład Rumaka
Kamil Kosowski krytykuje Lecha Poznań. Według niego są podobieństwa między tym, co obecnie dzieje się w drużynie, a tym jak wyglądała rok temu za kadencji Mariusza Rumaka.
Lech rozpoczął rundę wiosenną od efektownego zwycięstwa z Widzewem 4:1. Szybko spotkał go jednak lodowaty prysznic: najpierw przegrał na wyjeździe z Lechią Gdańsk, a następnie u siebie z Rakowem Częstochowa. Wciąż prowadzi w tabeli Ekstraklasy, ale z przewagi nad rywalami nie zostało już nic.
Gorzko na temat "Kolejorza" wypowiada się Kamil Kosowski. Były reprezentant Polski nie może uwierzyć, że poznaniacy zmarnowali szansę na odskoczenie rywalom w tabeli.
- Drużyna z Bułgarskiej dobrze weszła w nowy rok, rozmontowała Widzew i zaczęły się schody, a my tylko czekaliśmy, kiedy Lech przypieczętuje mistrzostwo Polski. Kolejny raz nie dowierzam. Przecież ten zespół mógł zbudować sobie sporą przewagę, odjechać rywalom, ale potknął się w Gdańsku i zasłużenie przegrał w piątek na własnym stadionie z zespołem, który konkuruje z nim w walce o mistrzostwo Polski - komentuje Kosowski w Przeglądzie Sportowym.
- Skoro szukamy podobieństw – proszę bardzo: początek roku 2024, ekipa Mariusza Rumaka wygrywa z Zagłębiem (2:0) i zdobywa cenne trzy punkty w Białymstoku (2:1). Rumak jest chwalony, materiały z szatni cieszą wszystkich. Potem przyszedł czas na remis ze Śląskiem (0:0) i kompromitującą porażkę… z Rakowem 0:4. Dalsze losy Rumaka i jego Lecha każdy zna - dodał.
Kosowski uważa, że największym problemem Lecha jest koncentracja i niezdolność uniesienia ciężaru gatunkowego kolejnych meczów.
- Lech nie gra w Europie ani w Pucharze Polski, ma jeden mecz na tydzień. To miała być jego przewaga. Nie możemy mówić, że drużyna z Poznania jest przemęczona, ani że miała jakieś wyczerpujące przygotowania, bo w spotkaniu z Widzewem wszyscy zasuwali aż miło, fruwali nad boiskiem. To jest kwestia koncentracji i uniesienia ciężaru gatunkowego – takich spotkań o stawkę jak z Rakowem. Lech nie poradził sobie z tym ciężarem. Jeżeli sobie z tym nie radzi, jeżeli to jest powód, może być tylko gorzej - podsumował Kosowski.