"Nie daje reprezentacji praktycznie nic". Artur Wichniarek przejechał się po kolejnym znanym kadrowiczu

Artur Wichniarek po meczu reprezentacji Polski z Mołdawią nie szczędzi krytyki biało-czerwonym. W programie "W Kadrze" na antenie "TVP Sport" były kadrowicz skrytykował kolejnych zawodników.
"Wichniar" nie ukrywa, że mecz z Mołdawią obnażył słabości naszej kadry. Uważa, że to goście długimi fragmentami byli lepsi od Polaków i nie zasłużyli na porażkę na PGE Narodowym.
- Mołdawia była zespołem dominującym, miała częściej piłkę przy nodze. Miałem wrażenie, że pięciu z nich gra w Milanie, siedmiu z nich w Bayernie i jeszcze czterech w Barcelonie. Przyjęcie piłki idealne, wyjście na pozycję po zagraniu futbolówki perfekcyjne, i tak dalej. My sobie z nimi nie radziliśmy - wypalił Wichniarek.
- Mnie wczoraj ze śmiechu bolały mięśnie brzucha, jak patrzyłem na błagalne spojrzenia naszych zawodników po czystych "faulach" Mołdawii. O czym oni myśleli w szatni? O tym, że Mołdawia przestraszy się Narodowego? Wygrali z nami wcześniej i chcieli zagrać to samo, co w drugiej połowie w Kiszyniowie. Czy zaskoczyła czymś nas Mołdawia? Bo ja zawsze mam wrażenie, że to inne reprezentacje zaskakują naszą - stwierdził.
Na antenie "TVP Sport" Wichniarek skrytykował kolejnych zawodników kadry. Jego zdaniem na miejsce w podstawowym składzie nie zasłużył Matty Cash, który w niedzielę zasiadł tylko na ławce rezerwowych.
- System 1-3-5-2 dziś jest dla nas optymalny, bo nie mamy ani lewego, ani prawego obrońcy na europejskim poziomie. Niestety, Matty Cash nie daje reprezentacji praktycznie nic. To zupełnie inny gracz niż w Premier League. Jestem za tym, żeby Paweł Wszołek dalej grał na wahadle. Jeśli mam wymienić kogoś do kogo nie mam pretensji, to jest to bez wątpienia Przemysław Frankowski - ocenił.
- Co do napastników – trzeba zadać pytanie, czy Arkadiusz Milik jest na tyle silny mentalnie, żeby dostać kolejną szansę. Broniłem go za spotkanie z Wyspami Owczymi, ale po meczu z Mołdawią takiego usprawiedliwienia nie mam. Tak, jak wczoraj grał Karol Świderski, to jest kwintesencja gry naszej reprezentacji, czyli wybiegać najpierw mecz, powalczyć, dodać czyste elementy piłkarskie i widzieliśmy od razu efekty - zakończył.