Nazwy polskich klubów w dokumentach Football Leaks. Grały w ustawionych sparingach
Nazwy polskich klubów znalazły się w materiałach ujawnionych przez Football Leaks. Śląsk Wrocław, Wisła Płock i Ruch Chorzów brały udział w ustawionych sparingach - informuje "Gazeta Wyborcza".
Z dziennikarskiego śledztwa, które przeprowadzili dziennikarze z Rumunii i Rosji, wynika, że w latach 2016-2018 ustawiono wyniki 32 meczów rozgrywanych w trakcie zimowych przygotowań na Cyprze. Wzięło w nich udział piętnaście drużyn z Rosji, po trzy z Polski i Cypru, po dwie z Serbii i Czech oraz po jednej ze Szwajcarii, Słowacji, Białorusi, Mołdawii, Rumunii, Ukrainy, Byłgarii, Łotwy i Węgier. Najwięcej podejrzanych spotkań rozegrał Kubań Krasnodar - aż sześć. W pięciu uczestniczyła Wisła Płock. Z polskich klubów dokumenty wymieniają też Śląsk Wrocław i Ruch Chorzów.
Wyniki najprawdopodobniej nie były ustawiane przez drużyny, a specjalnie wytypowanych sędziów. Choć część z nich nie miała stosownych kwalifikacji, to organizatorzy zgrupowań wyznaczali ich do takiego prowadzenia sparingów, by kończyły się żądanym rezultatem. Alin Stoica, Jeden byłych piłkarzy najętych do prowadzenia meczów, dostawał 500 euro za każde spotkania. Za wszystkim stały chiński pośrednik transferowy Eric Mao i azjatyckie firmy bukmacherskie.
Jednym z klubów, które są bezpośrednio zamieszane w aferę, jest słowacka Nitra. Gdy próbowali ją przejąć biznesmeni z Azji, oferowali jej darmowe obozy na Cyprze, które organizowała firma Androsports. Jej szefem jest Pantelis Androniou, który był w przeszłości karany za korupcję w futbolu.
Nitra w ramach jednego ze zgrupowań rozegrała mecze z Wisłą Płock i Śląskiem Wrocław. Drugi z nich zakończył się wynikiem 3:2 dla polskiej drużyny. W trakcie gry doszło do nietypowego zdarzenia: Marcin Robak nie wykorzystał jednego z dwóch rzutów karnych, gdyż - jak można przeczytać w prasowej relacji - uważał, że jedenastka została podyktowana niesłusznie.
Rzecznik prasowy Śląska poinformował, że klub zapłacił za zgrupowanie i ma potwierdzenie tych płatności. Przy organizacji sparingów współpracował z polskimi pośrednikami.
W dokumentach na temat ustawiania sparingów pojawia się nazwisko Aleksa Dragimira, Rumuna, określanego jako "wpływowy i bardzo niebezpieczny". Podczas jednego z przesłuchać zeznał, że skontaktował się z Mao z polecenia "bardzo ważnej osoby na Węgrzech".