"Nawet z tym dzwonieniem za bardzo mu nie wyszło". Sekretarz generalny zakpił z rzecznika PZPN ws. Santosa

W sobotę pojawiły się informacje, że Santos może odejść z reprezentacji Polski do saudyjskiego Al-Shabab. 68-latek miał być po słowie z tym klubem.

Zamieszanie potęgowały wpisy w mediach społecznościowych. Kwiatkowski w niedzielę dał w nich do zrozumienia, że PZPN nie może skontaktować się z Santosem. Wachowski odpowiedział na to bardzo zaczepnie.

- Tak, udało się dodzwonić do Fernando Santosa. Nie wiem do końca o co chodziło z tym, że ktoś się nie mógł do niego dodzwonić. Gdzieś Kuba w ferworze walki... Ma ostatnio słabszą passę, można powiedzieć. Nawet z tym dzwonieniem za bardzo mu nie wyszło - wypalił Wachowski w "Kanale Sportowym".

Cezary Kulesza przekazał, że Santos nie zamierza porzucać reprezentacji Polski. Podobne informacje przekazał Wachowski.

- Trener powiedział: "Słuchaj, ja jestem poważnym człowiekiem. Jeżeli byłoby coś na rzeczy, to pierwsi dowiedzielibyście się o tym wy. Mam ważny kontrakt i to zamyka temat" - powiedział sekretarz generalny PZPN.

- Zawsze jest jakaś doza niepewności, ale co możemy zrobić? Na dzisiaj sytuacja wygląda tak, że Fernando odcina się od tego, co zostało napisane - dodał.

Wachowski odniósł się też do doniesień o licznych urlopach Santosa. Jego zdaniem jest zupełnie inaczej.

- To jest moim zdaniem pierwszy selekcjoner, który przychodzi codziennie do pracy. Przybija kartę o 8:30 albo o 9, a wychodzi z biura o 16, 17, czasami 18. To jest pierwszy trener - mówię to otwarcie - którego można spotkać jak pracownika w biurze. Pije kawę, spotyka się z ludźmi, rozmawia. Normalnie mieszka w Warszawie. Teraz są wakacje i pojechał na urlop. To absolutnie normalne - stwierdził Wachowski.