"Nasza drużyna narodowa zaczyna niebezpiecznie przypominać Finlandię. Jari Litmanen i dziesięciu anonimów"
Grzegorz Mielcarski zabrał głos przed meczem Polska - Anglia. - Nasza drużyna narodowa zaczyna niebezpiecznie przypominać Finlandię z czasów Jariego Litmanena - zauważył w rozmowie z "Interia Sport".
W środowy wieczór polskich kibiców czekają niespotykane emocje. "Biało-Czerwoni" na PGE Narodowym zmierzą się z Anglią.
Przed tym pojedynkiem nie brakuje obaw o końcowy wynik. Anglicy mają po swojej stronie więcej argumentów i mogą urządzić sobie strzelecki popis w Warszawie.
Grzegorz Mielcarski dla "Interia Sport" ocenił szansę Polaków. Ekspert nie wyklucza, że piłkarze Sousy sprawią niespodziankę.
- Rozmawiałem na ten temat ostatnio z jednym z dziennikarzy i on stwierdził, że szans nie mamy żadnych. Zmroziło mnie to zdanie, bo według mnie istotą sportu jest wiara. Ja oceniam szanse naszej drużyny narodowej na 30 procent - stwierdził.
- Mimo wszystko nasza drużyna potrafi wznieść się na poziom pozwalający jej rywalizować z najlepszymi. Wbrew logice wygrała z Niemcami w 2014 roku, a na Euro 2020 zremisowała z Hiszpanią. Anglia to taki rywal, który wyciśnie z piłkarzy Sousy maksimum koncentracji, umiejętności i siły - dodał.
Mielcarski nie ma za to wątpliwości, że w polskiej kadrze brakuje zawodników na najwyższym poziomie. Robert Lewandowski w zasadzie nie może liczyć na pomoc kolegów.
- Nasza drużyna narodowa zaczyna niebezpiecznie przypominać Finlandię z czasów Jariego Litmanena. Dziś już nikt nie pamięta, kto z nim wtedy grał. Był Litmanen i dziesięciu anonimów. U nas podobne dzieje się z Robertem Lewandowskim. On jest w zespole liderem, przywódcą, rozgrywającym, środkowym napastnikiem, skrzydłowym jak trzeba. Pracuje na pięciu etatach. To daje komfort innym graczom, ale czyni Polskę zespołem przewidywalnym - zakończył ekspert.