Napastnik Radomiaka Radom "przełamał" fatalną serię, a Mariusz Lewandowski odetchnął. "Alleluja"
W minioną sobotę Wisła Płock przegrała z Radomiakiem Radom 0:2 (0:1). Tym samym przełamała się nie tylko cała drużyna Mariusza Lewandowskiego, ale też sam Luis Machado.
W ostatnich spotkaniach ligowych Radomiak Radom grał w kratkę. Udało się wygrać z Zagłębiem Lubin (1:0) oraz rozbić Lechię Gdańsk (4:1), ale przyszły też porażki z Koroną Kielce (0:2) oraz Legią Warszawa (0:1).
Szansą na uzyskanie stabilizacji było spotkanie z Wisłą Płock, która zaliczyła bardzo udane otwarcie sezonu 2022/23. W sobotę "Nafciarze" musieli jednak uznać wyższość rywala, bowiem Radomiak wygrał 2:0 (1:0).
- Bardzo cieszą trzy punkty zdobyte w dobrym stylu, dobrej grze i wypełnieniu zadań na mecz przez zawodników. Graliśmy z zespołem wybieganym, bardzo dobrze grającym i pokazaliśmy, że potrafimy zagrać bardzo dobrą dla oka, skuteczną piłkę w ataku i w obronie, gdzie zagraliśmy na zero z tyłu - cieszył się Mariusz Lewandowski.
Szkoleniowiec Radomiaka miał jeszcze jeden powód do zadowolenia, bowiem - przynajmniej według jego relacji - w końcu przełamał się Luis Machado. W pierwszej połowie meczu z Wisłą Płock uderzył on z dystansu, a piłka odbiła się od Jakuba Rzeźniczaka i wpadła do siatki.
Wiele osób twierdzi, że był to ni mniej, ni więcej tylko "swojak" byłego reprezentanta Polski. Mariusz Lewandowski wierzy jednak, że gol ten stanowił przełamanie jego nieskutecznego napastnika.
- Powiedziałem mu "alleluja", bo w końcu strzelił bramkę. Marnował dużo sytuacji i akurat to mu się udało, chociaż po rykoszecie. Może będzie to dla niego przełom i pójdzie to zdecydowanie lepiej - stwierdził.
29-letni Luis Machado nie należy do najskuteczniejszych snajperów na boiskach Ekstraklasy. Portugalczyk wystąpił w 40 meczach i oficjalnie zdobył jedynie dwie bramki.