Największy "kasztan" Jagiellonii Białystok? Matko Boska, jakim cudem on tyle kosztował
W Białymstoku miał być lekarstwem na problemy w ataku. Jagiellonia wydała na niego spore pieniądze. Szybko okazało się jednak, że zainwestowana suma została wyrzucona w błoto.
Ognjen Mudrinski, bo o nim mowa, przez większość kariery brylował na serbskich boiskach. Swego czasu był nawet uznawany za jednego z najlepszych napastników w tamtejszej lidze. Bardzo dobra dyspozycja w barwach Jagodiny sprawiła, że z jego usług skorzystała słynna Crvena Zvezda Belgrad.
Udany sezon w stolicy Serbii wypromował Mudrinskiego. W kolejnych latach występował także w niemieckim Greuther Fuerth oraz szwajcarskim Aarau. Oba podejścia do gry za granicą okazały się opłakane w skutkach. Tam nie strzelał, regularnie zawodził, aż w końcu wrócił do ligi serbskiej.
Z usług napastnika najpierw skorzystał Spartak Subotica, skąd trafił do Cukaricki. Tam znów odpalił, strzelając aż 18 bramek w całym sezonie. Wysoka dyspozycja Serba nie umknęła uwadze Jagiellonii Białystok, która wyłożyła na Mudrinskiego 650 tys. euro. Do dziś jest to rekord transferowy klubu.
Ogromne pieniądze na ściągnięcie atakującego nie przełożyły się na jego skuteczność w lidze. O ile zaczął naprawdę nieźle, bo na listę strzelców wpisał się już w swoim czwartym meczu, potem było tylko gorzej. Jego cała przygoda w barwach Jagi zamknęła się w 12 występach oraz jednej bramce.
Mudrinski nie wniósł do Białegostoku nic szczególnego, a jedynie obciążył budżet klubu. Pół roku później na Podlasiu już go nie było. Działacze podjęli decyzję o pozbyciu się piłkarza. Drugą część sezonu 2019/20 spędził na wypożyczeniu w Goricy. Następnie wylądował zaś w Mariborze.
Przygoda Serba w stolicy Podlasia definitywnie dobiegła końca w lipcu 2022 roku. Na zasadzie wolnego transferu przeniósł się do Tajlandii, wzmacniając Lamphun Warrior. Następnie był także zawodnikiem Ujpestu i Spartaka Suboticia. Obecnie pozostaje bez klubu i szuka nowych wyzwań.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Polska Piłka", w którym wspominamy m.in. piłkarzy biegających niegdyś po polskich boiskach, pamiętne mecze przedstawicieli Ekstraklasy w Europie, a także nieco zapomniane już kluby z naszego kraju.