Najlepszy polski trener XXI wieku. Za co zapamiętamy Adama Nawałkę?
Stało się. Adam Nawałka mimo propozycji dalszej współpracy z kadrą postanowił ustąpić ze stanowiska selekcjonera. Największa pomundialowa zagadka polskiej piłki została rozwiązana. Połowa kibiców odetchnęła z ulgą, druga połowa westchnęła z niedowierzaniem. Mimo, że Mistrzostwa Świata Polakom absolutnie nie wyszły, nie można trenera oceniać w aspekcie jedynie 3 meczów. Razem z Adamem Nawałką przeżyliśmy piękne, jak i smutne chwile.
Okrągłe 50 meczów - przez tyle spotkań selekcjoner prowadził polską kadrę narodową. Wygrał 27 spotkań, zremisował 13, przegrał 10. W międzyczasie wypróbował 80 piłkarzy, reprezentacja pod jego wodzą zdobyła 99 bramek, tracąc przy tym 49. Średnia punktów na mecz w jego przypadku wyniosła 1,88.
Dość statystyk, liczy się wynik!
Już dwa awanse na największe turnieje w piłce nożnej wystarczą, aby Adam Nawałka został trenerem z największymi sukcesami polskiej piłki XXI wieku. Żaden z jego poprzedników nawet nie zbliżył się do tego osiągnięcia, nie wspominając już o stylu, w jakim kadra awansowała na mistrzostwa.
Jest jedynym polskim trenerem w całej historii, który pokonał seniorską kadrę Niemiec. Wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, najpierw z powodu główki Milika, a następnie strzału Sebastiana Mili. Zresztą, przeżyjmy to jeszcze raz!
Ten mecz był kulminacyjnym punktem całej historii pracy z reprezentacją byłego trenera Górnika Zabrze. Fenomenalnie broniący Szczęsny, urzeczywistnienie współpracy Lewandowskiego z Milikiem (przy okazji eksplozja talentu Arka) i grająca ponad możliwości obrona pod „batutą” Glika, wspieranego przez będącego na szczycie Grzegorza Krychowiaka. Najlepszy polski mecz w nowoczesnej historii!
Adam Nawałka jest pierwszym polskim trenerem w dziejach (i na obecną chwilę jedynym), który awansował do ćwierćfinału Mistrzostw Europy. I to w jakim stylu! Na Euro 2016 w regulaminowym czasie nie przegraliśmy żadnego meczu, nie dając się pokonać Niemcom i późniejszym triumfatorom, Portugalczykom.
Historyczne zwycięstwa na ME, okraszone remisami po heroicznych bojach. Jakże kochaliśmy naszych piłkarzy za ambicję i walkę, której nie widzieliśmy pod wodzą poprzednich selekcjonerów.
Ile emocji, ile szczęścia, ile łez kosztował nas ten turniej. Jaką niesamowitą euforię przeżywaliśmy w momencie, w którym Krychowiak strzelił Szwajcarii decydującego karnego. Jak bardzo rozdarł nam serca bohater tego turnieju, Kuba Błaszczykowski pudłując w decydującym momencie konkursu jedenastek z Portugalią.
Jak tęsknie patrzyliśmy na drabinkę turniejową, wedle której w półfinale czekałaby nas Walia, będąca absolutnie w naszym zasięgu…
Powiew świeżości w polskiej kadrze
Nawałkę zapamiętamy jako ryzykanta - eleganckiego szaleńca z milionem pomysłów. Podejmował decyzje, przy których niejeden ekspert pukał się w czoło. Jaki selekcjoner wystawiłby w pierwszym meczu Mistrzostw Europy 20-latka z Cracovii, bez większego doświadczenia w kadrze?
Czy ktokolwiek z ekspertów widział w „Kung-fu Pazdanie” gościa, którego Cristiano Ronaldo zapamięta na długi czas? Kto normalny pomyślałby o „odkurzaniu” dla reprezentacji Sebastiana Mili?
Długo można by wymieniać pomysły naszego byłego już selekcjonera. Szukała ściągany z ligi arabskiej, Mączyński z ligi chińskiej, zmiana ustawienia kadry na atak duetem. Czego Nawałka by nie dotknął, zamieniał w złoto. No może poza Rafałami Leszczyńskim i Kosznikiem, ale kto dziś o tym pamięta?
Z klasą na boisku i poza nią
Adam Nawałka nigdy nie uciekał od odpowiedzialności. Pogubił się na mundialu, to fakt, nie trafiając zupełnie z formą piłkarzy oraz będąc zbyt przywiązanym do nazwisk. Ale ani razu nie powiedział o swoich wybrańcach złego słowa. Nawet kiedy kibice zgrzytali zębami na ostatnich paru minutach spotkania z Japonią, wziął winę na siebie i tłumaczył taktykę swoim osobistym wyborem.
Podczas ostatniej konferencji przyznał się do błędów. Dodał też, że krytyka w jego kierunku wielokrotnie była konstruktywna i nie raz pozwoliła mu rzucić nowe światło na dany problem. Kiedy jeden z dziennikarzy zapytał go o Lewandowskiego, opowiadał o Robercie w samych superlatywach. Prawdziwy dowódca, który tonący statek opuszcza jako ostatni.
Trenerze, dziękujemy!
Za wszystkie wspaniałe momenty, które dała nam kadra. Za to, że o sukcesach kadry nie musimy już słuchać od naszych rodziców i dziadków, ale sami opowiemy własnym dzieciom o zwycięstwie nad Niemcami i o tym, jak byliśmy o jeden niecelny strzał od medali mistrzostw Europy. Za niezapomniane mecze, w których piłkarze walczyli do samego końca.
Za to, że na wielkie turnieje jechaliśmy ze świadomością, że naprawdę mamy w Polsce drużynę, której nie będziemy się wstydzić. Niech nikt trenera nie ocenia przez pryzmat MŚ, a przynajmniej nie dzisiaj. Dziś bądźmy trenerowi wierni jak wtedy, gry doprowadzał nas do sukcesów. Trenerze, a właściwie Panie Trenerze - dziękujemy za wszystko!
Adrian Jankowski