Najdziwniejszy eksperyment w Ekstraklasie? Szok, że ktoś w ogóle na to wpadł
Wiele wskazuje na to, że była to jedna z najdziwniejszych rewolucji w historii polskiej piłki. Były prezes Pogoni Szczecin, Antoni Ptak, okazał się tak wielkim fanem brazylijskiego futbolu, że postanowił niemal w całości przebudować szatnię swojego zespołu. Skutki okazały się tragiczne.
Po zakończeniu sezonu 2002/03 nad Szczecinem zebrały się czarne chmury, które doprowadziły do tragedii tamtejszej Pogoni. W wyniku złego zarządzania klub nie otrzymał licencji na występy w drugiej lidze i ogłosił upadek. Kibice "Portowców" nie wyobrażali sobie jednak piłki bez tej drużyny, więc zaczęto budowę od podstaw. W maju 2002 roku założono Pogoń Nowa Szczecin.
Początkowo zespół z Pomorza miał występować w czwartej lidze. Klub otrzymał nawet licencję, lecz wówczas pojawił się Antoni Ptak. Znany biznesmen, a przede wszystkim właściciel grającej na drugim poziomie Piotrcovii Piotrków Trybunalskich, postanowił nabyć licencję rozwiązanej Pogoni, po czym zmienił nazwę własnego klubu na MKS Pogoń Szczecin, co umożliwiało występy na zapleczu elity.
Drużyna oparta na zawodnikach ówczesnej Piotrcovii już w pierwszym sezonie wywalczyła awans do pierwszej ligi. W debiutanckim sezonie na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce zajęła nawet dziewiąte miejsce w tabeli. Rezultat ten nie uszczęśliwił jednak Ptaka, który rozpoczął istną rewolucję.
Z racji tego, że właściciel Pogoni był miłośnikiem brazylijskiego futbolu, to właśnie na graczach z tego kraju chciał budować zespół. Przed rozpoczęciem sezonu 2006/07 z drużyną pożegnała się znaczna część Polaków. Ich miejsce zajęli zawodnicy masowo napływający z Ameryki Południowej.
- Od lat jestem zakochany w brazylijskiej piłce. Od dawna ściągałem również piłkarzy z tego kraju do klubów, które prowadziłem. Nigdy wcześniej nie było jednak możliwości zbudowania drużyny opartej na obcokrajowcach. Taka opcja pojawiła się dopiero w sezonie, w którym PZPN zniósł ograniczenia liczby graczy spoza Unii Europejskiej w drużynach ligowych - mówił Ptak w wywiadzie z Tylko Piłka.
Finalnie do Szczecina trafiło aż 16 brazylijskich piłkarzy. Szeregi tej drużyny wzmocnili Anderson, Lilo, Daniel Cruz, Amaral, Sandro, Fabio Costa, Ze Roberto, William, Cleison, Batata, Junior, Neneca, Elton Souza, Glauber, Wagner, Mineiro oraz Fabinho Capixaba. Transfery te nie przyniosły jednak efektów.
Pogoń znów zakończyła sezon na dziewiątym miejscu. Nie zdołała podłączyć się do walki o najwyższe cele, więc Ptak przeprowadził kolejną rewolucję. Sprowadzonych rok wcześniej zawodników z Brazylii wymienił na lepszy model. A przynajmniej takie były plany, bo wyniki mówiły zupełnie coś innego.
Do klubu trafili Valdir, Marcio Tinga, Ederson, Baiano, Alison, Robson, Buiu, Dinei, Junior, Otavio Dutra, Felipe Leandro, Diego Maximo, Campos, Marcelo, Danilo i Anderson, którzy przeniósł się z Lecha.
Żaden z pozyskanych zawodników nie dysponował na tyle dużą jakością, by Pogoń mogła walczyć o naprawdę konkretne cele. Co więcej, brazylijska rewolucja zakończyła się istnym dramatem. Drużyna ze Szczecina wygrała tylko trzy mecze na przestrzeni całego sezonu i z hukiem spadła z pierwszej ligi.
Degradacja do drugiej ligi wywołała nie tylko ogromne niezadowolenie wśród kibiców, ale też bardzo duże kłopoty organizacyjne. Klub zarządzany przez Ptaka stracił licencję, co doprowadziło do upadku klubu. Nazwa oraz herb trafiła zaś w ręce spółki zarządzanej m.in. przez Dariusza Adamczuka, który odpowiadał za Nową Pogoń. Z roku na rok zespół ten szedł w górę, aż w 2012 roku trafił do elity.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Polska Piłka", w którym wspominamy m.in. piłkarzy biegających niegdyś po polskich boiskach, pamiętne mecze przedstawicieli Ekstraklasy w Europie, a także nieco zapomniane już kluby z naszego kraju.