Najdziwniejsze klauzule w piłkarskich kontraktach. Premie za oklaski i odpowiednie buty, zgoda na imprezy
W ostatnim tygodniu w mediach sporo mówiło się o umowie, jaką w 2017 roku podpisał w FC Barcelonie Leo Messi. Argentyńczyk dostał ogromny bonus lojalnościowy, dyskusję wzbudziły też inne zapisy. Z tego powodu "Marca" postanowiła przyjrzeć się najdziwniejszym klauzulom w piłkarskich kontraktach.
W umowie Leo Messiego nie brakowało różnorakich zakazów dla gwiazdora "Blaugrany". Zobowiązał się do tego, że nie będzie publicznie krytykował klubu i jego pracowników. Zabroniono mu także prowadzenia motocykla, motorówki, paralotni, jazdy na nartach czy wspinaczki.
Hiszpańska "Marca" podkreśla, że wcale nie są to dziwne zapisy, ale w przypadku tak dużej gwiazdy tego typu obostrzenia należy uznać za całkowicie normalne. Dziennikarze przypomnieli natomiast inne umowy znanych zawodników, w których roiło się od dziwnych zapisów.
Kilka lat temu zrobiło się głośno o klauzuli, którą w porozumieniu z PSG zapewnił sobie Neymar. Brazylijczyk dostawał 375 tysięcy euro za... oklaskiwanie kibiców swojej drużyny po spotkaniu i dziękowanie im za doping.
Po tym, jak sprawa odbiła się szerokim echem, zapis usunięto, ale skrzydłowy wcale nie był jedyną osobą, która otrzymywała dodatkowe pieniądze za odpowiednie zachowanie względem fanów. Tak było też między innymi w przypadku Thiago Silvy.
Gdy Rafael van der Vaart reprezentował barwy Betisu, przez 14 miesięcy dostawał po 114 tysięcy euro tylko za to, że nie grał w czerwonych butach. Kojarzyłyby się one bowiem z lokalnym rywalem Betisu, Sevillą.
Ronaldinho w umowie z Flamengo zapewnił sobie prawo do wyjścia na nocną imprezę co najmniej dwa razy w tygodniu, Gervinho w Chinach wymagał prywatnej plaży, rezydencji dla całej rodziny, helikoptera i darmowych biletów na loty do ojczyzny, gdy tylko tego zapragnie.
Levante zabroniło kiedyś jednemu ze swoich piłkarzy mieszkania z więcej niż trzema osobami w jednym domu. Inny hiszpański klub zastrzegł sobie, że zawodnik nie może wychodzić do kasyna. Na Malediwach jeden z hiszpańskich graczy nie mógł zbliżyć się do lotniska na mniej niż 50 metrów, gdyż było to jedyne miejsce, gdzie w tym kraju można napić się alkoholu. Przy tych wszystkich zapisach kontrakt Messiego rzeczywiście jawi się jako całkiem normalny.