"Nadal czuję ogromną radość". Dariusz Szpakowski wrócił do komentowania w wielkim stylu

Dariusz Szpakowski był głównym komentatorem podczas spotkania Brazylia - Serbia. Doświadczony dziennikarz, dla którego są to ostatnie mistrzostwa świata, zebrał wiele doskonałych recenzji.
Bieżące mistrzostwa świata są ostatnimi dla Dariusza Szpakowskiego. Jeszcze przed startem mundialu reporter TVP ogłosił taką decyzję, motywując ją chęcią ustąpienia miejsca młodszym komentatorom.
Co więcej, doświadczony dziennikarz nie został wyznaczony do żadnego spotkania reprezentacji Polski. Takie działanie również wynikało z jego woli, wobec czego Szpakowski za mikrofonem zasiadł dopiero podczas piątego dnia mistrzostw.
Skomentował wówczas spotkanie Brazylia - Serbia i zebrał świetne recenzje. Teraz sam przyznaje, że praca przy relacjonowaniu spotkań wciąż jest dla niego niezwykle ważna.
- Jeśli chodzi o mnie, nadal czuję ogromną radość z komentowania. Mundial jest bardzo ciekawy. Nikt się nie spodziewał tego, co zrobią Argentyńczycy i Niemcy. Do tego demonstracja sił Hiszpanii, Anglii, osłabionej Francji. Brazylia też pokazała moc i doskonałe przygotowanie do mundialu. Nie ma słabych, poziom się wyrównał. A turniej się dopiero rozkręca! - stwierdził w rozmowie z Dariuszem Faronem.
Dariusz Szpakowski zabrał również głos w sprawie warunków panujących w Katarze.
- Ogromnym plusem są niewielkie odległości między stadionami. Jednego dnia można zobaczyć dwa mecze. Mówiono o tym przed mundialem i faktycznie to się sprawdza. Wracam właśnie z przepięknego Lusail. Nie byłem jeszcze na wszystkich stadionach, ale taki mam zamiar. Chciałbym, żeby z tych mistrzostw zostało mi jak najwięcej wspomnień! Kolorytu dodają mundialowi kibice z Ameryki Południowej czy Środkowej: Brazylijczycy, Argentyńczycy, Meksykanie w meczu z nami... A jeśli chodzi o minusy, to oczywiście do głowy przychodzą mi rzeczy związane z gospodarzem: podejście do demokracji, traktowanie kobiet, robotników, którzy zginęli na stadionach... - zauważył dziennikarz.
- Na plus zaskoczyła mnie temperatura. Baliśmy się jej, tak samo jak dużej wilgotności, a powiem szczerze, że dużo gorzej było w Soczi. Temperatury pozwalają tu na granie w piłkę. Klimatyzacja nawet nie musi pracować, bo wieczorami panują znakomite warunki. Jestem ciekaw, jak to będzie wyglądało w kolejnych rundach. Niektórzy są przetrzebieni. W czwartkowy wieczór widać było np. po Mitroviciu i Vlahoviciu, że co innego trenować, a co innego grać. Przeciwko Brazylijczykom nie byli sobą - podsumował Szpakowski.