Na boisko wjechały... samochodziki z flarami. Kolejna odsłona protestu niemieckich kibiców [WIDEO]
Trwa kolejny weekend z protestami niemieckich kibiców w trakcie spotkań. Na innowacyjny pomysł wpadli fani z Rostock.
W sobotę rozgrywano część spotkań 22. kolejki 2. Bundesligi. W jednym z meczów na zapleczu niemieckiej ekstraklasy zmierzyły się Hansa Rostock oraz Hamburger SV. Sobotnie starcie trzeba było jednak przerwać po upływie kilku minut.
Wszystko przez kolejną falę demonstracji kibiców. Fani protestują przeciwko planom sprzedaży części praw telewizyjnych do meczów Bundesligi zewnętrznym funduszom. Uważają, że otworzy to furtkę do zbytniej komercjalizacji rozgrywek.
Do tej pory sympatycy protestowali, rozwieszając na trybunach transparenty z krytycznymi wobec zmian hasłami oraz wrzucając na plac gry rozmaite przedmioty, jak czekoladowe monety czy piłeczki tenisowe. Tym razem poszli o krok dalej.
Tym razem Ostseestadion opanowały zdalnie sterowane auta. W odróżnieniu od piątkowego meczu FC Koeln z Werderem Brema, gdzie miała miejsce podobna sytuacja (szczegóły TUTAJ), na pokładach znajdowały się kolorowe flary.
Funkcjonariusze ochrony poradzili sobie z nietypowym problemem w brutalny sposób. Weszli na murawę i zaczęli odkopywać samochodziki poza boisko. Ich kierowcy się jednak nie poddawali i nadal próbowali manewrować po płycie obiektu.
Spotkanie zostało wznowione po kilku minutach. Do przerwy to Hamburger SV prowadził z Hansą Rostock 1:0. Ostatecznie starcie zakończyło się remisem 2:2.