Musieli przełożyć mecz... 15 razy. Absolutne kuriozum w Anglii. Zagrali kilka miesięcy później

Musieli przełożyć mecz... 15 razy. Absolutne kuriozum w Anglii. Zagrali kilka miesięcy później
Gelner Tivadar / shutterstock.com
Prawdopodobnie nikomu nie uda się już przebić kuriozalnego wyniku ustalonego przez ekipy Lincoln City i Coventry City w sezonie 1962/1963. Mecz Pucharu Anglii z ich udziałem musiał zostać przełożony 15-krotnie.
Przekładanie meczów w światowym futbolu nie jest niczym niezwykłym. Ligowe i pucharowe spotkania często zmieniają swoje terminy ze względu na udział zespołów w innych rozgrywkach, fatalne warunki pogodowe czy nawet uwagi ze strony nadawców telewizyjnych.
Dalsza część tekstu pod wideo
Kibice piłkarscy są jednak przyzwyczajeni do jednokrotnych zmian w terminach rozgrywania spotkań. Tymczasem na początku 1963 roku fani Lincoln City i Coventry City byli zwodzeni przez ponad dwa miesiące, a organizatorzy decydowali się na korygowanie daty spotkania aż 15 razy.
Wydarzenia bezpośrednio powiązane z tłem całej sytuacji miały miejsce już w Wigilię Bożego Narodzenia 1962 roku. Właśnie wtedy Anglię nawiedziła “zima stulecia”, w trakcie której temperatury spadały do nawet -22 stopni Celsjusza, co było najniższym wynikiem od 1740 roku.
Problem leżał jednak nie w temperaturze, a w nieustannie padającym śniegu. W wielu częściach kraju opady, które rozpoczęły się 24 grudnia, trwały kilka dni, co spowodowało, że miejscami pokrywa śnieżna miała przeszło sześć metrów długości. Mieszkańcy zostali uwięzieni w wioskach, gdyż nie funkcjonował transport, a linie energetyczne zostały zerwane.
Opady wpłynęły również na sportowe widowiska. Seryjnie przekładano spotkania First Division, czyli ówczesnej angielskiej ekstraklasy. 26 grudnia, w Boxing Day, odbyły się jedynie trzy z 11 zaplanowanych meczów, zaś w kolejnej serii gier planowo udało się rozegrać wyłącznie dwa spotkania. Do prawdziwego armagedonu doszło jednak kilka dni później.
Anglia zima
YouTube screen
Na pierwszy tydzień stycznia klasycznie zaplanowano bowiem starcia trzeciej rundy Pucharu Anglii. Do rozegrania były 32 spotkania. Dopuszczono możliwość przeniesienia części meczów z pierwotnej daty, 5 stycznia, jednak najprawdopodobniej nikt nie spodziewał się, że jeden z nich przejdzie do historii futbolu.
W piątek 4 stycznia na stadionie Lincoln City, tak samo, jak na pozostałych 31 obiektach, odbyła się inspekcja murawy z udziałem sędziego głównego. Arbiter Norman Saywell uznał, że ze względu na zalegającą pokrywę śnieżną nie są to warunki odpowiednie do gry i przełożył spotkanie na 9 stycznia.
Z podobnymi problemami mierzyło się również wiele innych klubów. W zaplanowanej wcześniej dacie rozegrano tylko trzy mecze: Preston North End - Sunderland, Tranmere Rovers - Chelsea oraz Plymouth Argyle - West Bromwich Albion. Nie było to zatem szczególnie zastanawiające dla włodarzy.
Problem pojawił się, gdy inspekcja we wtorek 8 stycznia również dała wynik negatywny. Potyczka miała odbyć się po raz kolejny 16 stycznia. Gdy na dzień przed planowanym rozpoczęciem starcia wszystko wyglądało obiecująco, w nocy na murawę spadł marznący deszcz. Sytuacja po raz kolejny się powtórzyła. Tymczasem w FA Cup udało się rozegrać następnych sześć spotkań.
Kolejne przełożenia zaczęły paraliżować kalendarz obu drużyn. Mecz miał najpierw odbyć się 21, a potem 26 stycznia, co zmusiło Lincoln City i Coventry City do przełożenia ligowych potyczek. Jak się okazało, niepotrzebnie, gdyż wtedy starcie również nie doszło do skutku.
W związku z pogodowymi anomaliami w Pucharze Anglii miała miejsce niezwykła sytuacja. Gdy rozgrywano czwartą rundę zmagań, nie rozstrzygnięto jeszcze kilkunastu meczów poprzedniej fazy. Z końcem stycznia zakończone powinny być 32 spotkania trzeciej i 16 meczów czwartej fazy. Tymczasem licznik zatrzymał się na odpowiednio 15 i… trzech starciach.
Walka w Lincoln trwała dalej. Po tym, jak spotkanie nie odbyło się również 30 stycznia i 4 lutego, klubowi greenkeeperzy zaczęli… rozsiewać nawóz na lodowej nawierzchni. W związku z narastającymi opóźnieniami angielska federacja zaczęła apelować do klubów, aby piłkarze rozegrali zaległe mecze na neutralnym gruncie. Sternicy “The Imps” nie przystali jednak na ten pomysł.
Zimowa aura nie rozpieszczała, a kilkudniowe opady śniegu ponownie dawały o sobie znać. Jasne okazało się, że 6 lutego widowisko również nie dojdzie do skutku. Potyczkę przekładano następnie na 11 i 13 lutego, jednak i wtedy gruba pokrywa śnieżna pokrzyżowała plany obu ekip.
Na 16 lutego w harmonogramie FA Cup zaplanowano rozegranie meczów piątej rundy. Chaos w terminarzu pogrążał się. Nadal nierozstrzygnięte były losy 13 spotkań trzeciej i 12 starć czwartej fazy. Federacja coraz bardziej naciskała na zorganizowanie potyczek za wszelką cenę, lecz nie miała wyjścia. Piąta runda została w całości przełożona na marzec.
Tylko w Lincoln sytuacja była jednak aż tak kuriozalna. Inne spotkania potrafiły bowiem zostać natychmiast przesunięte z terminów styczniowych na lutowe. Wielu arbitrów zdawało sobie sprawę, że warunki nie poprawią się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W tym przypadku było jednak zupełnie inaczej. Sytuacja nie ulegała zmianom.
18, 20 i 25 lutego - to następne terminy, w których miało zostać rozegrane starcie Lincoln City z Coventry City. Bez skutku. Doszło do sytuacji, w której zawodnicy wybrali się w środku sezonu na… nadmorskie zgrupowanie. Przez zmiany dat meczu FA Cup odwoływane były również kolejne spotkania ligowe, a więc gracze zyskiwali sporo wolnego czasu.
Sytuacja stawała się patowa. Pomimo prowadzenia intensywnych prac pielęgnacyjnych, ze względu na padający deszcz i śnieg na murawie tworzyła się coraz grubsza warstwa lodu. Pracownicy klubu nie mieli wyjścia i rozwiesili w pobliżu stadionu plakaty informujące o poszukiwaniach ochotników, którzy pomogą w rozkuwaniu terenu.
Zima Anglia
YouTube screen
Wolontariusze pojawiali się na arenie systematycznie, uzbrojeni w szczotki, łopaty czy wiertarki. Nadal przegrywali jednak nierówną walkę z pogodą. Z początkiem marca oprócz zaległości w Pucharze Anglii Lincoln City miało również do nadrobienia… dziesięć meczów ligowych. Wkrótce pojawił się jednak promyk nadziei.
Temperatury zaczęły bowiem wzrastać, co spowodowało, że zarówno kibice, jak i piłkarze oraz członkowie sztabów szkoleniowych uwierzyli w możliwość rozegrania widowiska w kolejnych dniach. Choć starcie nie odbyło się 4 marca, zostało wtedy przełożone 15. i ostatni raz.
Finalną datą okazał się 6 marca. Mecz rozegrano po 60 dniach od pierwotnego terminu. Spotkanie miało bardzo jednostronny przebieg i zakończyło się zwycięstwem przyjezdnych, Coventry City, aż 5:1. Nie był to jednak finalny akcent trzeciej rundy FA Cup. Ostatni mecz rozegrano dopiero 11 marca. Była to powtórka potyczki Middlesbrough - Blackburn Rovers.
Rozgrywanie kolejnych faz szło już angielskim klubom dużo sprawniej. Czwarta runda zakończyła się 19 marca, również potyczką z udziałem Coventry City, które w powtórzonym meczu wygrało 2:1 z Portsmouth po remisie 2:2 w pierwszym meczu. “The Singers” pokonali też 25 marca Sunderland. Odpadli dopiero w ćwierćfinale, po porażce 1:3 z Manchesterem United 30 marca.
Bałagan w rozgrywaniu spotkań zarówno na poziomie ligowym, jak i pucharowym, wymusił podjęcie szczególnych działań. Znacznym przesunięciom uległy wszystkie kolejne fazy Pucharu Anglii. Finał rozgrywek odbył się 25 maja zamiast 4 maja. O cztery tygodnie przedłużono granie w First Division, a niektóre rozgrywki niższych szczebli w ogóle nie dokończyły sezonu.
Konieczność dokonania przesunięć w harmonogramie nie wywołała jednak przetasowań w kolejnej kampanii tak, jak miało to miejsce choćby przy okazji pandemii koronawirusa. Następny sezon Football League rozpoczął się zgodnie z planem w połowie sierpnia, a kolejna zima nie wymusiła już aż tak drastycznych zmian, jak na przełomie 1962 i 1963 roku.
Anglia zima
YouTube screen
Redakcja meczyki.pl
Michał Boncler03 Mar · 10:00
Źródło: Bleacher Report / Global Sports Archive / Lincoln City

Przeczytaj również