"Możemy narzekać na Leo Messiego, ale to nie jego wina. Na murawie jest liderem, ale nie ma charyzmy"

Kamil Kosowski w felietonie dla "Przeglądu Sportowego" podsumował dotychczasową rywalizację w Lidze Mistrzów. Były reprezentant Polski wciąż nie może uwierzyć, że Manchester City odpadł z rozgrywek.
Ćwierćfinałowe mecze Ligi Mistrzów przyniosły wielkie emocje. Turniej rozgrywany w Lizbonie póki co to świetna reklama futbolu. Kamil Kosowski jest pod wielkim wrażeniem tego, co zobaczył w swoim telewizorze w ostatnich dniach.
- Takiego napięcia w Champions League nie widziałem dawno. Gramy bez kalkulacji i wyrachowania. Cały czas jedziemy na maksa, a każde spotkanie to święto ofensywnego futbolu - oznajmił.
Były reprezentant Polski nie tak dawno wskazywał Manchester City jako głównego faworyta do triumfu w Lidze Mistrzów. Tymczasem Olympique Lyon wygrał z "The Citizens" 3:1. Kamil Kosowski wciąż nie może uwierzyć, że ekipa Pepa Guardioli odpadła z rozgrywek.
- Anglicy byli moim faworytem do wygrania Ligi Mistrzów i jeszcze niedawno byłbym stawiać gotów wszelkie pieniądze, że rozbiją Olympique Lyon, ale straszliwie bym się przejechał. Pep Guardiola przekonał się, że w jednym meczu wszystko może się zdarzyć - ocenił.
Kosowski na koniec skomentował sromotną porażkę FC Barcelony z Bayernem Monachium. Mecz zakończył się wynikiem 2:8.
- Katalończycy zostali zajechani i została z nich marmolada. To wyglądało jak gierka treningowa. Barcelona wyglądała jak drużyna pozbawiona trenera. Możemy narzekać na Leo Messiego, ale to nie jego wina. Piłkarsko jest fenomenem, geniuszem – nie pamiętam nikogo lepszego od niego. Ale w piątek nie miał z kim grać. Leo na murawie jest liderem, ale nie ma charyzmy, która pozwala mu pociągnąć za sobą drużynę - podsumował.