Mourinho: Przez dwa miesiące się cieszyłem. Ale teraz umieram...

Zapowiadał, że chce wrócić do pracy jeszcze w tym sezonie, ale odkąd w grudniu opuścił Chelsea, pozostaje bez klubu. Jose Mourinho wyznał, że przymusowe wakacje stały się dla niego męczarnią.
Portugalczyk jest silnie łączony z Manchesterem United, prasa co kilka dni donosi o zmianach w relacji między nim a władzami klubu z Old Trafford, gdzie podobno nie wszyscy są przekonani co do pomysłu zatrudnienia kontrowersyjnego szkoleniowca.
Jako inny z kierunków wymienia się Real Madryt, który po Rafie Benitezie przejął Zinedine Zidane. Choć dawna legenda Królewskich doprowadziła do wygranej w El Clasico, w ćwierćfinale Ligi Mistrzów madrycki zespół uległ Wolfsburgowi 0:2 i przed rewanżem jest w trudnej sytuacji. Nieustannie spekuluje się, że właśnie Mourinho miałby być najbardziej pożądanym przez Florentino Pereza następcą Zizou.
Sam menedżer twierdzi, że zainteresowanie jego osobą nie słabnie.
- Mogę niemal zagwarantować, że latem wrócę do pracy - powiedział.
- Mam na stole naprawdę dobre oferty - dodał, nie zdradzając nazw konkretnych potencjalnych pracodawców.
- Pod koniec sezonu dowiemy się, gdzie będzie moja przyszłość. Chcę znaleźć się tam, gdzie naprawdę mnie chcą - kontynuował.
- Pragnę klubu odpowiedzialnego. Takiego, który gra w silnej lidze, gdzie nie ma łatwych celów. To oczywiście znacznie ogranicza wybór - przyznał.
- Pierwsze dwa miesiące bezrobocia mnie cieszyły. Korzystałem z czasu wolnego. Trzeciego miesiąca cieszyłem się trochę mniej. Teraz po prostu umieram z oczekiwania na powrót do pracy. Muszę wrócić - dodał na zakończenie.