"Moja piłkarska ambicja jest urażona". Polski zawodnik liczy na powołanie do kadry
Paweł Bochniewicz od kilku sezonów jest zawodnikiem holenderskiego Heerenveen. Nie przekłada się to jednak na powołania do reprezentacji Polski. Obrońca nie ukrywa, że mocno go to boli.
Stoper jest ważnym punktem Heerenveen. Kilka miesięcy temu podpisał nowy kontrakt z tym klubem. Jego obecna umowa obowiązuje do czerwca 2026 roku. Piłkarz bardzo dobrze czuje się w obecnej drużynie.
- Każdy ma jakieś ambicje, chciałby grać wyżej i wyżej. Dopiero gdy dojdziesz do jakiegoś Realu Madryt, możesz powiedzieć, że jesteś na szczycie. Nie jest więc tak, że jestem w Heerenveen i nie mam ambicji, żeby iść gdzieś wyżej - podkreślił Bochniewicz ww rozmowie z "TVP Sport".
- Patrząc z dystansu, jest to miejsce, gdzie można się dobrze poczuć. Gram co tydzień przy dwudziestotysięcznej publiczności, w fajnej lidze. Przede wszystkim gram i jestem ważną częścią drużyny. Holandia też jest miejscem do życia, w którym nie ma na co narzekać. Może czasami tylko na pogodę w zimowe miesiące. Nie widzę więc żadnego powodu, żebym musiał szukać czegoś na siłę - dodał.
Bochniewicz do tej pory rozegrał tylko dwa mecze w reprezentacji Polski - jeszcze za kadencji Jerzego Brzęczka, w 2020 roku. Nie ukrywa, że boli go fakt, iż nie może liczyć na powołania od kolejnych selekcjonerów.
- Po przegranych meczach czasami widzę, jak ludzie piszą, że ktoś się nie nadaje i szkoda, że nie ma tego i tamtego. Zawsze tak jest, było i będzie. Oczywiście, że chciałbym grać w reprezentacji Polski, ale na takie opinie nie zwracam uwagi. Bo gdybym był na miejscu grających, ci sami kibice pewnie pisaliby, że "ten Bochniewicz się nie nadaje" i "weźcie tych, których nie było" - powiedział.
- Żałuję, że nie gram w reprezentacji. Moja piłkarska ambicja jest urażona, bo chciałbym w niej być. Ale nie dzieje się to przez kibiców – mimo, że gramy dla nich, ich opinie czasem trzeba przyjmować z dystansem. Bo tak jak cię kochają po jednym super meczu, tak po kilku słabych cię nienawidzą - zakończył.