"Mogliby mu buty czyścić. Nie mam do nich szacunku". Wściekły Roman Kosecki zaciekle broni Jakuba
Roman Kosecki odniósł się do głośnego wywiadu, którego w ostatnim czasie udzielił jego syn, Jakub. Emerytowany piłkarz stanął w obronie zawodnika KTS-u Weszło i podkreślił jego wysokie umiejętności.
Jakub Kosecki jest jedną z najbardziej barwnych postaci polskiej piłki. Były reprezentant Polski gra obecnie dla piątoligowego KTS-u Weszło, którym zarządza Krzysztof Stanowski.
32-latek udzielił ostatnio dość głośnego wywiadu, w którym stwierdził, że mógłby występować na wyższym poziomie, a konkretnie w Ekstraklasie. Przypomnijmy, że ostatnim czołowym klubem Koseckiego była Cracovia, z którą rozstał się w 2021 roku.
Wypowiedź "Kosy" - cytowana przez nas TUTAJ - odbiła się szerokim echem i przyniosła wiele negatywnych komentarzy. Przypominano, że skrzydłowy spalił się w "Pasach", a następnie nie był w stanie udowodnić swojej wartości w Motorze Lublin. Takie podejście nie spodobało się Romanowi Koseckiemu.
- Wie pan, ja dzwoniłem po różnych klubach w ekstraklasie. Z wielu miejsc słyszałem coś w stylu: "Wszystko fajnie panie Romanie, ale dla nas to za duże nazwisko". Irytowały mnie takie reakcje. To co, Kuba ma zmienić nazwisko? Ma się "Kowalski" nazywać, żebyście go wzięli?! Zupełnie nie rozumiałem tego wybrzydzania. Ten chłopak spokojnie mógłby dalej występować w ekstraklasie. Jest szybki, sprawny, ale taka jest właśnie Polska - rzucił w rozmowie z portalem "WP Sportowe Fakty".
- Mam wrażenie, że niektórzy lubią, jak się ich o coś prosi. Jeszcze jak ja dzwoniłem, to już w ogóle, wow! Roman Kosecki o coś prosi! Prawda jest taka, że połowa obcokrajowców, którzy grają obecnie w polskiej lidze, mogłaby Kubie buty czyścić. To mierni gracze - dodał.
- Nie wiem, nie będę nikomu w kieszeń zaglądał i tłumaczył, dlaczego podejmuje się takie decyzje. Uważam jednak, że za łatwo się skreśla niektórych zawodników. Kuba by sobie spokojnie poradził w ekstraklasie. Mówimy o trzykrotnym mistrzu Polski i zawodniku, który pograł trochę w reprezentacji oraz za granicą. Ale skoro komuś przeszkadza nazwisko, to ja dziękuję. Wiem, kto, co i jak. Ci ludzie już nigdy nie będą mieli u mnie szacunku. Mówię o różnych osobach: trenerach, prezesach, agentach - podsumował wzburzony Kosecki senior.