Mocny wywiad prezesa Arki. Odpiera poważne zarzuty i zarzuca manipulację. "Medialny i środowiskowy szantaż"

Mocny wywiad prezesa Arki. Odpiera poważne zarzuty i zarzuca manipulację. "Medialny i środowiskowy szantaż"
Arka Gdynia
- Bojkot [kibiców] urodził się z serii manipulacji, za które odpowiedzialny jest Marcin Gruchała, mniejszościowy akcjonariusz Arki - mówi Michał Kołakowski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet". Większościowy udziałowiec i prezes Arki Gdynia zabrał głos ws. obecnego konfliktu wokół klubu. W wywiadzie wprost pada twierdzenie o szantażu ze strony Gruchały.
Arka Gdynia rozpoczęła pierwszoligowy sezon od dwóch remisów. Młody zespół, prowadzony przez nowego trenera Wojciecha Łobodzińskiego, podzielił się punktami z Bruk-Betem Termaliką (2:2) oraz Górnikiem Łęczna (0:0). Te dwa spotkania mogły wlać delikatny optymizm w serca kibiców - drużyna wygląda lepiej niż wiosną i wydaje się, że będzie szła do przodu.
Dalsza część tekstu pod wideo
W następnej kolejce "Żółto-niebiescy" zmierzą się u siebie z Polonią Warszawa. Na trybunach zabraknie tłumu sympatyków Arki, bo ci oficjalnie prowadzą bojkot domowych meczów, by nie wspierać finansowo klubu zarządzanego przez Michała i Jarosława Kołakowskich. Gdyńskie środowisko, zjednoczone jak nigdy wcześniej, co mogliśmy widzieć 21 lipca na "spotkaniu międzypokoleniowym" na słynnej Górce przy ul. Ejsmonda, jednym głosem domaga się odejścia większościowych udziałowców Arki, finansowanie wstrzymało miasto, co rok przekazujące Arce kilka milionów złotych. Michał Kołakowski nie zamierza jednak sprzedawać 75% akcji. Prezes pierwszoligowca potwierdził to w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego Onet".
- Nie jestem zainteresowany sprzedażą. Arka nie jest moją fanaberią. Od samego początku moim celem był rozwój klubu, wprowadzenie go do Ekstraklasy i osiągnięcie z nim sukcesów na wielu polach. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Do prowadzenia klubu przygotowywałem się przez lata (...). W Gdyni chcę spełnić się zawodowo, choć traktuję to wyzwanie jako coś zdecydowanie ważniejszego niż zwykłą pracę - powiedział.
Kołakowski przedstawił także swój punkt widzenia, jeśli chodzi o bojkot kibiców i obecną sytuację wokół klubu. Jego zdaniem Marcin Gruchała, mniejszościowy udziałowiec klubu, dopuścił się manipulacji i szantażu, po tym jak Kołakowski odrzucił jego ofertę kupna Arki.
- Bardzo często słyszę, że odkąd przyszedłem, w Arce dzieją się dobre rzeczy. Klub jest zarządzany odpowiedzialnie (...). Nie udała się jedna rzecz: awans do Ekstraklasy. Za każdym razem było blisko, w sezonie 2021/22 zabrakło punktu do awansu bezpośredniego, ale wciąż jesteśmy w 1. lidze. To chyba jednak nie powód do bojkotu, prawda? Bojkot urodził się z serii manipulacji, za które odpowiedzialny jest Marcin Gruchała - stwierdził Michał Kołakowski.
- Pewnego dnia pan Gruchała postanowił, że chce kupić klub. Poinformował mnie o tym, jednak otrzymał odpowiedź, że Arka nie jest na sprzedaż. Mimo to przedstawił ofertę, z dopiskiem, że jeśli nie zgodzę się na sprzedaż, on rozpocznie medialny i środowiskowy szantaż, prowadzący do obniżenia wartości klubu - poinformował i potwierdził, że ma dowód na piśmie na szantaż ze strony mniejszościowego akcjonariusza:
- Wynika to wprost z korespondencji. Przypominam, że mówimy tu o mniejszościowym akcjonariuszu, który zapowiedział działania w praktyce prowadzące do szkody spółki. Jak zapowiedział, tak zrobił. Mimo że w wiadomości, która zawierała ofertę, Gruchała podkreślał, że większość moich działań ocenia dobrze lub bardzo dobrze i że jego zdaniem udało mi się wyprowadzić Arkę na wyższy poziom, to w publicznych wypowiedziach mówił rzeczy zupełnie odmienne. Największym absurdem było publiczne stwierdzenie, że Arka tak naprawdę nie chce awansować do Ekstraklasy.
- To hasło mogą wygłosić wyłącznie osoby, które albo kompletnie nie rozumieją piłki, albo zamierzają świadomie manipulować. Podobnych zarzutów, z których aż głupio się tłumaczyć, było znacznie więcej. Awans byłby spełnieniem marzeń każdego, w tym: kibiców, moich i piłkarzy, na których w poprzednim sezonie czekała z tego tytułu premia - ponad 2 mln złotych. W tym sezonie również jest to co najmniej taka kwota. Znam jedną osobę, której awans mógłby być nie na rękę. Marcinowi Gruchale. W końcu awans oznaczałby znaczny wzrost wartości klubu, a przy tym nie słuchałby go nikt poza najbardziej zacietrzewionymi hejterami. Może właśnie dlatego Gruchała rozpoczął swoją intrygę jeszcze przed kluczowymi meczami poprzedniego sezonu? - dodał.
Kołakowski nazywa Gruchałę "koniem trojańskim" Arki i zwraca uwagę, że "medialna ofensywa" wprowadziła napięcie w zespole w ważnym momencie sezonu.
- Gruchała czy jego sojusznicy wydzwaniali do zawodników, pracowników klubu oraz różnych innych osób i zapowiadali, że niedługo przejmą Arkę - czytamy.
Prezes Arki odpowiedział też na zarzuty przedstawiane przez całe gdyńskie środowisko, że w praktyce klubem rządzi nie on, a jego ojciec Jarosław, znany menadżer piłkarski.
- Sytuacja była jasna od samego początku. Nigdy nie ukrywałem, że w wielu kwestiach radzę się ojca i korzystam z jego ogromnego doświadczenia. Nie przeszkadzało to Gruchale ani dwa lata temu, kiedy prosił mnie o zgodę na kupno akcji, ani nawet pół roku temu. Nagle zaczęło przeszkadzać. I to do tego stopnia, że postanowił wywołać wojnę, w której - jak wiadomo od samego początku - najbardziej ucierpi Arka. (...) Ojciec pomaga mi, gdy tego potrzebuję. Ufam mu i wiem, że zawsze chce dla mnie dobrze.
Michał Kołakowski jednocześnie zauważył, że w obecnej sytuacji najbardziej cierpi nie on, a klub czy zespół. I niewykluczone, że z tego powodu będzie zmuszony do pozyskania środków z tytułu sprzedaży zawodników.
- Celem nadrzędnym jest to, by utrzymać płynność finansową klubu. Jeśli obecna sytuacja się utrzyma, znów trzeba będzie dokonać zdecydowanych cięć w wydatkach oraz zarobić na transferach. Jednak wciąż wierzę, że nie będzie to konieczne. Mimo że Gruchała już zapowiedział, że nie widzi możliwości dalszej współpracy, ja jestem gotowy do merytorycznej rozmowy z każdym, komu zależy na sukcesach klubu, a nie na jego akcjach. (...) W interesie wszystkich jest, by Arka była jak najmocniejsza. A to będzie możliwe tylko przy wsparciu miasta, szczególnie w 1. lidze, gdzie praktycznie każdy klub dostaje pieniądze od samorządu, a środki z praw telewizyjnych są nieporównywalne do tych w Ekstraklasie. Bez tego wsparcia trudno rywalizować z innymi klubami - podsumował.
Redakcja meczyki.pl
Tomasz Bratkowski01 Aug 2023 · 14:37
Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Przeczytaj również