Mocny występ Lewandowskiego na konferencji był "ustawką"? Tak twierdzi były reprezentant. "Na to wygląda"
W poniedziałek 30 maja polskie i światowe media eksplodowały, gdy Robert Lewandowski wprost przyznał, że jak najszybciej chce odejść z Bayernu Monachium. Andrzej Juskowiak, były reprezentant kraju, twierdzi, że występ "Lewego" na konferencji prasowej mógł być "ustawką" medialną.
- Moja historia z Bayernem dobiegła końca - wypalił Robert Lewandowski na poniedziałkowej konferencji prasowej otwierającej zgrupowanie reprezentacji Polski. "Lewy" nie przebierał w słowach i zakomunikował, że jak najszybciej chce opuścić Monachium. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.
Lewandowski wygłosił to oświadczenie w odpowiedzi na pytanie zadane przez dziennikarzy katalońskiego "Sportu", którzy specjalnie przylecieli do Warszawy, by podgrzewać atmosferę wokół ewentualnego przejścia polskiego napastnika do FC Barcelony.
Andrzej Juskowiak, były reprezentant Polski, a dziś ekspert "TVP", uważa, że taki obrót spraw - pytanie hiszpańskich mediów i mocna wypowiedź "Lewego" mógł być zaplanowany wcześniej.
- Wygląda mi to na ustawkę. Czy wcześniej na zgrupowanie reprezentacji Polski i konferencję prasową Roberta przyjeżdżali zagraniczni dziennikarze? Nie sądzę. Teraz pojawił się wysłannik katalońskiego „Sportu” i jako pierwszy zadał pytanie. Wiadomo, że nie o mecz z Walią - powiedział "Jusko" na łamach "Przeglądu Sportowego"
- Mecze w Lidze Narodów to ostatni akcent sezonu i, jeśli coś miało się wydarzyć, to właśnie teraz. To ostatni dzwonek, żeby przykuć uwagę mediów. Przekaz Roberta jest prosty: nie chcę zostać w Bayernie, jestem do wzięcia - dodał były piłkarz.
Juskowiakowi nie podoba się sposób, w którym Lewandowski chce rozstać się z Bayernem, choć jego zdaniem wina leży tutaj po obu stronach.
- Powiem szczerze, że nie podoba mi się styl rozstawania się Roberta z Bayernem. Po tylu latach, w których więcej było sukcesów i dobrych chwil niż porażek, można było załatwić to inaczej. Wina jest po obu stronach, ale Lewy już raz próbował wymusić transfer – kilka lat temu do Realu Madryt. Zawodnik nie ucinał wtedy spekulacji, tylko je podsycał, choćby zmieniając menedżera. Niesmak był duży - przypomniał.
"Jusko" przyznał, że Lewandowski nie bawił się w dyplomację i swoim zachowaniem próbuje wymusić na władzach Bayernu transfer.
- Próbuje wymusić na Bayernie działania. Zawodnik, który podpisuje kontrakt i dostaje dużą podwyżkę, musi się liczyć z tym, że będzie musiał wywiązać się z umowy. W tym momencie wszystkie atuty są po stronie Bayernu. Niektórzy piłkarze tego klubu twierdzą i mówią wprost, że lepiej, by Lewy odszedł, choćby dla zdrowej atmosfery w szatni. Ale w Bayernie nie lubią takiego wywierania presji, ten klub nie musi zarabiać na transferach. Potrzebuje zawodników, którzy przyniosą trofea i tytuły. Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, jak się zachowa, bo rzadko był w takiej sytuacji - stwierdził.
- Robert otwarcie powiedział, że chce odejść, czym postawił Bayern w trudnej pozycji negocjacyjnej z innymi klubami, w których szuka następcy. Wszyscy wiedzą, że musi kogoś znaleźć, więc cena rośnie. Mleko się rozlało, teraz w Bayernie będą myśleć, jak rozwiązać kłopot. Dyplomatycznie wypowiedział się prezes Olivier Kahn i teraz będą wyciszać kwestię. No, ale ogromna rysa na wizerunku powstała. Dotąd Bayern budował wokół siebie aurę klubu, który decyduje, kto i kiedy przyjdzie albo odejdzie. Tak było z Lewym, kiedy przenosił się do Monachium z Borussii - dodał.