"Mocne tupnięcie Lewandowskiego sprawiło, że Kulesza się ugiął". Jadczak ujawnił kulisy skandalu przy kadrze
PZPN od miesięcy na problemy wizerunkowe. Szymon Jadczak z "WP" ujawnił nowe informacje na temat skandalu, do którego doszło jeszcze przed mistrzostwami świata w Katarze.
Tuż przed zeszłorocznym mundialem Jadczak ujawnił, że pracujący przy reprezentacji ochroniarz Dominik Gruszewski, ps. "Grucha", jest oskarżony przez prokuraturę o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Kulesza przyznał, że to on zaproponował zatrudnienie byłego członka bojówki Jagiellonii Białystok.
Sprawa była szeroko komentowana. Na pytania o obecność Gruszewskiego przy kadrze musiał nawet odpowiadać ówczesny selekcjoner Czesław Michniewicz.
"Grucha", który pełnił rolę ochroniarza Roberta Lewandowskiego, nie poleciał do Kataru. PZPN zawiesił z nim współpracę.
Jadczak po kilku miesiącach ujawnił kulisy rozstania z "Gruchą". Według niego inicjatywa w tej sprawie wcale nie wyszła ze strony PZPN.
- Sytuacja z "Gruchą" była taka, że Cezary Kulesza chciał go, czyli ochroniarza z zarzutami o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, zatrzymać w PZPN-ie. Dopiero mocne tupnięcie Roberta Lewandowskiego sprawiło, że Kulesza się ugiął i "Gruchę" pożegnał. To chyba nie o to chodzi, żeby kapitan reprezentacji przed najważniejszą imprezą zajmował się "Gruchą" - komentował Jadczak w programie "Wysoki Pressing" w CANAL+ SPORT.
Dziennikarz uważa, że wkrótce na jaw wyjdą kolejne afery wokół Polskiego Związku Piłki Nożnej. O tym, jakiego typu mogą to być historie, dowiecie się TUTAJ.