Mocne słowa prezesa Lecha Poznań. "To było upokarzające, a porażki frajerskie. Nie miało prawa się zdarzyć"
Mimo awansu do fazy grupowej Ligi Europy miniony sezon był dla Lecha Poznań kompletnie nieudany. W rozmowie z Piotrem Koźmińskim z "WP Sportowe Fakty" w mocnych słowach minione miesiące podsumowuje prezes "Kolejorza", Piotr Rutkowski.
Drużyna, która miała bić się o mistrzostwo Polski, zakończyła sezon dopiero na jedenastym miejscu w tabeli. W przyszłym sezonie Lecha zabraknie w europejskich pucharach, a celem jest odbudowa renomy na krajowym podwórku.
W końcówce minionych rozgrywek zespół przejął Maciej Skorża, który zastąpił Dariusza Żurawia. Piotr Rutkowski, prezes "Kolejorza", przyznał, dlaczego zwlekał ze zmianą szkoleniowca.
- Oczywiście, po wicemistrzostwie, po dobrym wprowadzaniu naszej filozofii gry, po słynnym "Żurawball", gdy graliśmy najładniejszy futbol, a przecież na boisku mieliśmy najmłodszy zespół... On po prostu zasłużył na szansę. Natomiast później, gdy zaczęły się problemy, chodziło nam o to, żeby piłkarze, jak to zawsze wcześniej w Lechu bywało, nie dostali alibi. Bo do tej pory było tak, że jak nie szło, to po jakimś czasie odchodził trener. I zawodnicy mieli na kogo zwalić. "No tak, trener nas źle przygotował". I tak dalej - powiedział Rutkowski.
- A przecież to nie trener Żuraw kazał naszym zawodnikom stracić dwa gole z Jagiellonią, gdy grali z przewagą jednego gracza. To nie trener kazał im trzy razy z rzędu stracić bramkę w ostatniej sekundzie meczu. Nie chcieliśmy ściągać odpowiedzialności z piłkarzy. Naprawdę chcieliśmy zachować Darka do końca sezonu. Ale ta spirala już była tak negatywna, nakręcała się, że w pewnym momencie sam Darek stwierdził, że nie jest już w stanie pomóc - dodał.
Rutkowski nie przebierał w słowach, gdy podsumowywał miniony sezon. Wprost opowiedział o tym, jak wszystko wyglądało z jego perspektywy, nie szczędząc przy tym ostrych sformułowań.
- Jako właściciel klubu jestem bardzo rozczarowany i wkurzony tym, co się wydarzyło na moich oczach. Najbardziej irytuje mnie nie fakt przegranej, ale sposób, w jaki wiele razy ulegaliśmy. Trzeba nazwać rzeczy po imieniu, to było upokarzające, a porażki frajerskie. W takim klubie jak Lech Poznań coś takiego nie ma prawa się zdarzyć. OK, można przegrać, jeszcze niejeden mecz przegramy, ale nie w taki sposób! - grzmi.
- Przyznaję, że miałem trudne momenty w tym sezonie i pewnie niektórzy pracownicy w klubie mnie znienawidzili za to, że nie potrafiłem utrzymać kontroli, zapanować nad sobą. Nie chodzi jednak o to, żeby poklepywać się po plecach, tylko żeby powiedzieć sobie kilka mocnych słów, które mają nam pomóc na przyszłość - zakończył.